Aparat administracyjny zbyt często działa z naruszeniem prawa. Przez wadliwe rozstrzygnięcia, bierność albo nadgorliwość urzędnicy wyrządzają obywatelom - w tym przedsiębiorcom - wymierne, poważne szkody. W najbardziej drastycznych przypadkach dochodzi do bankructw firm i likwidacji miejsc pracy. BCC wielokrotnie punktował złe działania służb publicznych: urzędów (nadmierny formalizm, opóźnienia w wypłatach unijnych dotacji) jak i wymiaru sprawiedliwości (głośne medialnie i upolitycznione aresztowania, przewlekłe procesy, nadużycia środków zapobiegawczych). Zwróciliśmy na to uwagę również w apelu o gruntowną reformę prokuratury i sądów, podpisanym 31 marca wspólnie z KIG, FOR i Fundacją Helsińską.
Projekt ustawy zakłada, że urzędnikowi, który wydał decyzję z naruszeniem prawa, będzie groziła kara do wysokości dwunastu jego pensji. Szefowi urzędu, jeśli nie zawiadomi prokuratury o konieczności wszczęcia postępowania przeciw swojemu podwładnemu, ma grozić nawet do trzech lat więzienia.
To wysokie kary, ale uzasadnione w tym sensie, że powinny działać odstraszająco. W projekcie znalazł się jednak przepis, że warunkiem pociągnięcia urzędników do odpowiedzialności finansowej ma być bowiem "rażące naruszenie prawa". Oznacza to, że ta ustawa będzie miała zastosowanie tylko w przypadku rażącego naruszenia prawa, a nie np. rozbieżności interpretacyjnej. Istnieje więc raczej ryzyko, że przepis ten będzie stosowany rzadko.
- Sytuacje, kiedy występuje rażące naruszenie prawa praktycznie się nie zdarzają, a jeżeli tak, są to raczej wyjątki. Bardziej poważnym i znacznie częściej występującym problemem są rozstrzygnięcia urzędników związane z błędną interpretacją prawa - uważa Mirosław Barszcz, były wiceminister finansów, ekspert BCC.
I poza tym przepisem pociągnięcie urzędnika do odpowiedzialności nie będzie łatwe. Dopiero bowiem gdy Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego zapłaci odszkodowanie za szkodę spowodowaną rażącym naruszeniem prawa, kierownik urzędu, którego pracownicy zawinili, będzie musiał zawiadomić prokuraturę. Wtedy prokurator skieruje do sądu powództwo przeciwko funkcjonariuszowi, a sąd określi, czy i jak go ukarać.
Zdaniem BCC bardziej korzystnym z punktu widzenia przedsiębiorców i obywateli rozwiązaniem byłoby objęcie urzędników takimi rozwiązaniami dotyczącymi odpowiedzialności i kar, jakie obowiązują w normalnym stosunku pracy w sektorze prywatnym. Urzędnicy tak jak pracownicy firm powinni ponosić odpowiedzialność za wszystkie błędne decyzje, w tym również złe interpretacje. - Może to być np. pozbawienie pracownika wypłaty środków z funduszu nagród, obniżenie pensji, degradacja, a nawet zwolnienie z pracy. Ważne też, aby te kary były faktycznie egzekwowane - uważa Mirosław Barszcz.
Projekt ustawy o odpowiedzialności urzędników przewiduje również dodatkowy mechanizm - ogłaszanie przez organy administracji publicznej informacji o rozstrzygnięciach wydanych z naruszeniem prawa. Poddanie społecznej ocenie ma wpływać na urzędników mobilizująco.
To dobre rozwiązanie, ale potrzebny jest również system pozytywnych motywacji. Poprawa jakości funkcjonowania służby publicznej nie będzie możliwa bez podniesienia wynagrodzeń. Przedsiębiorcy nie mają nic przeciwko temu aby dobrze wynagradzać dobrą pracę. Niezbędne jest lepsze merytoryczne przygotowanie urzędników do pracy (szkolenia), aby ograniczyć niekompetencję, wykluczyć opieszałość, błędy interpretacyjne oraz przedmiotowe traktowanie obywateli.
Poza wszystkim jednak konieczne jest uproszczenie prawa. Im mniej możliwości różnych interpretacji przepisów i im są one prostsze - tym mniejsze ryzyko błędów i mniejsze szkody. Do "obsługi" prostszych przepisów wystarczy też mniejsza liczba urzędników, dzięki czemu, przy niezwiększonych wydatkach na administrację, urzędnicy mogliby być lepiej wyszkoleni i lepiej wynagradzani.