Wieloletni nauczyciel fizyki i informatyki Ryszard P. wystąpił do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego o zbadanie, czy nie występuje u niego choroba zawodowa, Chodziło o przewlekłą chorobę gardła, spowodowaną nadmiernym wysiłkiem głosowym, trwającym co najmniej 24 lata.
Dolegliwości są, ale nie choroba zawodowa
Choroby nie stwierdzono. Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Szczecinie utrzymał w mocy decyzję Państwowego Powiatowego Inspektora umarzającą postępowanie administracyjne wszczęte na podstawie zgłoszenia podejrzenia choroby zawodowej u Ryszarda P.
Ponowne badania, przeprowadzone na wniosek Ryszarda P. w Instytucie Medycyny Pracy w Łodzi doprowadziły do wydania orzeczenia lekarskiego o braku podstaw do rozpoznania choroby zawodowej. Instytut Medycyny Pracy uznał, że przyczyną zmian chorobowych nie jest wykonywanie pracy nauczyciela.
Badania wykazały, że Ryszard P. prowadził zajęcia w klasach, które liczyły kilkanaście osób. Lekcje prowadzone były w salach dydaktycznych o powierzchni od około 25 m 2 do 51 m 2 z podłogą wyłożoną wykładziną PCV lub drewnianym parkietem.
W przeprowadzonym wywiadzie lekarskim nauczyciel informował o trudnościach z mówieniem. Zdiagnozowano niedowład fałdu głosowego lewego. W trakcie pracy występowały u niego zaniki głosu, chrypka. Pacjent przebywa pod kontrolą laryngologa od 1992 r. Korzystał z urlopu dla poratowania zdrowia.
Mimo to inspektor wyjaśnił, że to rozpoznanie nie może być uznane jako choroba zawodowa, ponieważ takie jednostki nie zostały uwzględnione w wykazie chorób zawodowych. Natomiast nasilenie dolegliwości po zakończeniu aktywności zawodowej jako nauczyciel świadczy o pozazawodowej etiologii schorzenia.
Skarga do WSA oddalona
Nauczyciel wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Szczecinie, twierdząc, że nie inspektor sanitarny posłużył się badaniami z 2001 r. A po przejściu na emeryturę, nadal prowadził zajęcia z uczniami i głos mu się pogorszył.
WSA oddalił 21 stycznia 2016 r. skargę Ryszarda P. Sąd podkreślił, że oceniając legalność orzeczenia nie może kierować się kryteriami słuszności czy sprawiedliwości społecznej. Podstawę rozstrzygnięcia stanowiły przepisy rozporządzenia Rady Ministrów z 30 czerwca 2009 r. w sprawie chorób zawodowych.
Ponadto art. 235¹ Kodeksu pracy za chorobę zawodową uważa schorzenie ujęte w wykazie chorób zawodowych, jeżeli w wyniku oceny warunków pracy można stwierdzić bezspornie lub z wysokim prawdopodobieństwem, że choroba została spowodowana działaniem czynników szkodliwych dla zdrowia występujących w środowisku pracy, albo w związku ze sposobem wykonywania pracy zwanych "narażeniem zawodowym".
Dwie przesłanki - łącznie
Muszą więc zostać spełnione łącznie dwie przesłanki. W tym wypadku powinien mieć zastosowanie pkt.15 tego załącznika, który wskazuje na chorobę narządu głosu spowodowaną nadmiernym wysiłkiem głosowym, trwającym co najmniej 15 lat.
Lekarze oceniający dokumentację medyczną zdecydowanie zaprzeczyli, by dolegliwości Ryszarda P. odpowiadały opisowi choroby, które znajdowały się pod pozycją 15 wykazu chorób zawodowych.
W ocenie sądu, inspektorzy w sposób wyczerpujący rozpatrzyli materiał dowodowy. Skarżący domagał się badania przez lekarza foniatrę, jednakże WSA zauważył, że Ryszard P. został już zbadany przez lekarza tej specjalności w Wojewódzkim Ośrodku Medycyny Pracy . Skoro zatem w tej sprawie jednostki orzecznicze stwierdziły brak rozpoznania u skarżącego choroby zawodowej, to należało skargę oddalić.
NSA odsyła do sądu pracy
Nauczyciel nie dawał za wygraną i przy pomocy swego pełnomocnika złożył skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według skarżącego sąd I instancji oparł się na nieaktualnych opiniach lekarskich. Po ich wydaniu nauczyciel pracował w trudnych warunkach w szkole przez ponad 5 lat, po 25 godzin w tygodniu.
Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 21 lutego br. oddalił skargę. Jak podkreśliła sędzia sprawozdawca Anna Łuczaj, fakt, że skarżący przegrał w NSA, nie oznacza, że nie należy mu się odszkodowanie z tytułu choroby zawodowej, którego może dochodzić w sądzie pracy.
- Sąd pracy nie jest związany wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego - wyjaśniała sędzia Łuczaj. - Może on powołać biegłych foniatrów dla uzyskania aktualnych wyników badań lekarskich, czego sądy administracyjne zrobić nie mogły, gdyż wykroczyłoby to poza ich kompetencje - dodała.
Sprawy z zakresu chorób zawodowych od lat idą dwutorowo: przed organami administracyjnymi i przed sądami powszechnymi, do których składa się pozwy o odszkodowanie z tytułu choroby zawodowej.
Nie było trwałej dysfunkcji głosu
Bez wątpienia skarżący pracował w warunkach narażenia na schorzenie zawodowe. Nie ulegało też kwestii, że cierpiał na niedowład strun głosowych, ale rozporządzenie mówi o trwałej dysfunkcji, czego w tym przypadku lekarze nie stwierdzili. A zatem nie rozpoznano jednostek chorobowych, ujętych w załączniku - uznał sąd.
Sędzia Łuczaj podkreśliła, że czym innym jest przeciwskazanie do pracy w zawodzie lekarza, a czym innym - choroba zawodowa.
Sygnatura akt II OSK 1076/16, wyrok z 21 lutego 2018 r.