Manifestacja straciła pokojowy charakter. Dochodziło do starć, podpaleń, bujek. To sprawiło, że władze miasta na wniosek policji rozwiązał marsz narodowców. Teraz jest to zgromadzenie nielegalne.
Rozwiązanie Marszu Niepodległości w Warszawie było błędem - tak decyzję ratusza ocenił jeden z organizatorów Krzysztof Bosak. - Żaden świstek z ratusza nie zatrzyma patriotycznego pochodu dziesiątek tysięcy ludzi - powiedział z kolei Artur Zawisza.
InformacjeRatusz rozwiązał Marsz Niepodległości, ten idzie dalej. Relacja
Ratusz rozwiązał Marsz Niepodległości. "Prowadzimy ludzi na drugie zgromadzenie"
Władze miasta poinformowały, że Marsz Niepodległości został rozwiązany o 16.42. Wcześniej nie obyło się bez incydentów. Niedługo po jego... WIĘCEJ »
- Marsz idzie spokojnie i to jest fakt. Z tego, co wiem, nie doszło do żadnych starć z policją - ocenił w rozmowie z TVN24 Krzysztof Bosak. Czoło marszu było w tym czasie już na ulicy Belwederskiej.
Artur Zawisza dosadniej odniósł się do decyzji urzędników: - Żaden świstek z ratusza nie zatrzyma patriotycznego pochodu dziesiątek tysięcy ludzi - powiedział na antenie TVN24 Zawisza. - Te incydenty mają wtórny charakter. Powinny być powstrzymane przez policję. Marsz idzie dalej - dodał i stwierdził, że to "lewacy" zaatakowali marsz, obrzucając jego uczestników butelkami.
Zamieszki w czasie marszu
Wcześniej grupa zamaskowanych napastników zaatakowała squat przy ulicy Skorupki. Napastników powstrzymała dopiero policja. Do strać doszło też w okolicach placu Konstytucji. Spalono między innymi tęczę na placu Zbawiciela.
Marsz Niepodległości w Warszawie został zdelegalizowany
Władze miasta poinformowały, że Marsz Niepodległości został rozwiązany o 16.42. Wcześniej nie obyło się bez incydentów. Niedługo po jego rozpoczęciu na ul. Skorupki doszło do bitwy. Na placu Zbawiciela spłonęła tęcza.