Tak jak nie każdy marzy o udziale w rozprawie sądowej, tak nie każdy lubi zagłębiać się w pisma z sądów, urzędów, prokuratury, szukając w wyszukiwarkach internetowych wyjaśnień nieznanych mu wyrazów i zwrotów. Odkodowywanie skomplikowanie brzmiących fraz i trudnych wyrażeń bywa intelektualną przygodą, choć nie dla każdego jest to zajęcie pasjonujące.

Ogrom przepisów, często zmienianych

Czytanie pism, wezwań z urzędów, sądów lub prokuratury niejednokrotnie wiąże się ze stresem, lękiem. Gdy komunikat dotyczący sytuacji prawnej strony jest skomplikowany i niezrozumiały, niepokój łatwo nie znika. Obowiązujące obywateli przepisy nie zamykają się w kilku czy kilkunastu aktach prawnych. Zakazy i nakazy rozsiane są po setkach, jeśli nie tysiącach stron ustaw i rozporządzeń nierzadko napisanych mało literackim językiem. Regulacje prawne nie są też stałe i niezmienne. Prawodawca dba o to, by przepisy nowelizować regularnie, co dodatkowo potęguje trudności w zrozumieniu obowiązujących regulacji. Jeśli więc nie-prawnik spotyka prawnika, warto by ten drugi w maksymalnie przystępny sposób wyjaśnił określone kwestie. Bywa jednak, że trudna materia nie zostanie przekazana w sposób zrozumiały. Wtedy może pojawić się problem. Dlatego też prawnicy powinni dbać o upraszczanie zawiłości.

- Niestety problemy ze zrozumieniem aktów prawnych, rozstrzygnięć sądów, czy organów administracji publicznej zwykle dotyczą większości odbiorców. W takiej sytuacji znajdują się osoby bez względu na wiek, czy wykształcenie - zauważa adwokat Wojciech Wróbel, prowadzący kancelarię adwokacką w Rzeszowie. Zaznacza, że na co dzień, w praktyce prowadzenia kancelarii adwokackiej, wielokrotnie jest zmuszony tłumaczyć klientom zawiłości przepisów prawa jak i procedury. Adwokat podkreśla, że obywatele oczekują prostej metody rozwiązania zwykle skomplikowanych zagadnień, zaś w razie negatywnego dla nich rozstrzygnięcia - uzasadnienia przekazanego zrozumiałym językiem.

- Tymczasem zderzenie z rzeczywistością wiąże się zwykle z wysłuchaniem lakonicznego wywodu sędziego lub urzędnika przekazanych zawoalowanym niezrozumiałym językiem. Dotyczy to zarówno rozstrzygnięć ustnych, jak i pisemnych - dodaje adw. Wróbel.

Czytaj w LEX: Narracyjność języka prawniczego w procesie tworzenia prawa >

Potrzebne tłumaczenie na prosty język

Dr Agnieszka Boniatowska, literaturoznawca i redaktor, podkreśla, że trudno zrozumiały język nie jest domeną wyłącznie prawników. Zauważa, że jeśli lekarz przedstawia pacjentowi drobiazgową, najeżoną łaciną analizę choroby, to pacjent się pogubi, ale jeśli medyk oznajmi krótko, że jest źle, obie strony się zrozumieją.

- Czy to oznacza, że prawnicy powinni zrezygnować ze specyfiki swojego języka? Absolutnie nie. Dziesiątki pokoleń pracowały na jego precyzję i niezawodność. Może jedynie warto pamiętać, że rozmówca jest fachowcem w zupełnie innej dziedzinie i nie mnożyć nad miarę uczonej terminologii – wskazuje dr Boniatowska.

Czytaj także: Sąd zważył co następuje – trudny język psuje uzasadnienia>>

Mec. Wojciech Wróbel podkreśla, że sprawdzonym sposobem, który stosuje, jest tłumaczenie sytuacji faktycznych i prawnych prostym językiem, bez intensyfikowania wyrażeń znanych językowi prawniczemu. - Pomocnym jest również wyjaśnianie zagadnień przy użyciu przykładów z życia codziennego. Ważną zasadą wydaje się również potwierdzanie w prowadzonej rozmowie, czy i na ile klienci przyswoili przekazane informacje. Jest to istotne o tyle, by odbiorcy nie wytworzyli błędnego wyobrażenia na temat sprawy - mówi adwokat Wróbel.

Czytaj w LEX: Na marginesie koncepcji języka norm prawnych >

 


Droga do sądu

Osoby, które decydują się na zainicjowanie sporu sądowego, nie zawsze konsultują się z prawnikiem. Gdy decydują się na samodzielnie napisanie pozwu lub odpowiedzi na pozew, najczęściej w sposób czytelny i jednoznaczny przedstawiają swoje żądania. Problemy w przelaniu myśli na papier pojawiają się relatywnie rzadko.

- Nieczęsto zdarza się, aby strony formułowały żądania w pismach procesowych w sposób skomplikowany. Rzadko jest tak, że zgłoszone żądanie nie może być zrozumiane przez sędziego – ocenia sędzia Rafał Cebula z Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich, członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich ‘Iustitia’ i Zespołu ds. Prawa Cywilnego, dysponujący sporym stażem orzeczniczym. Sędzia zwraca uwagę, że problemy w zakresie niejasno przekazywanych żądań pojawiają się najczęściej wówczas, gdy autorem pisma jest osoba starsza. Jak wyjaśnia SSR R. Cebula osoby te nie zawsze przygotowują pisma na komputerach i relatywnie rzadziej sięgają do wzorów pism np. w internecie.

- Czasami trudności z odszyfrowaniem żądań pojawiają się, jeśli strona zgłasza rozbudowane żądania, jeśli mają one charakter rozwlekły. Zdarza się, że strona dochodzi określonego żądania, np. odszkodowania za bezumowne korzystanie z lokalu mieszkalnego i nie może sformułować wniosku, który byłby zgodny z wymogami proceduralnymi. W pozwie należy bowiem wskazać np. datę wymagalności roszczenia. To jeden z warunków formalnych pozwu i strona, która nie jest prawnikiem może mieć trudność, aby zrozumieć pojęcie ‘wymagalności’ – podkreśla sędzia Rafał Cebula. Wskazuje, że pamięta sprawę, w której strona miała trudności ze wskazaniem daty wymagalności roszczenia i ostatecznie zrezygnowała z dochodzenia przed sądem odsetek.

Zobacz procedurę w LEX: Złożenie pozwu >

- Trudno wyjaśnić pojęcie ‘wymagalność’ osobie niemającej wykształcenia prawniczego. Zdarza się też, że sąd zwraca się do strony o prostsze wyjaśnienia np. o wskazanie, od jakiej daty powód domaga się zapłaty określonej kwoty. I w tym wypadku dla adresata pisma sądowego może pojawić się trudność ze zrozumieniem, o co chodzi w wezwaniu – dodaje sędzia Cebula. Tu pojawia się problem języka jakim sąd posługuje się w pismach doręczanych dla uczestników postępowania sądowego. Język ten jest trudno dostępny dla osoby nie będącej prawnikiem. Weźmy inny prosty przykład - zobowiązania do „sprecyzowania tezy dowodowej”. Jeśli ktoś nie jest prawnikiem, to przy tak sformułowanym żądaniu pozostaje mu tylko odgadywać intencje sądu. Dla prawnika to codzienny żargon, ale dla kierowcy, informatyka, technika, budowlańca itp., to zapora językowa nie do przejścia. Sędzia zwraca jednak uwagę, że zasadniczo strony dobrze radzą sobie z przygotowywaniem pism (zapewne dzięki licznym wzorom znajdującym się w sieci). Podkreśla przy tym, że jego spostrzeżenia odnoszą się do spraw, które są rozpoznawane przez sądy rejonowe.

- To nie jest tak, że sędziowie liczą na to, że strony niewłaściwie sformułują pisma procesowe i nie będzie potrzeby nadania sprawie biegu. Nikt w sądach nie czyha na błędy stron, np. w zakresie uchybień formalnych - podkreśla sędzia Cebula.

Zobacz procedurę w LEX: Badanie wymogów formalnych pisma procesowego >

Stres na sali rozpraw

Konieczność udziału w sprawie sądowej czy załatwienia sprawy przed organem administracji bywa źródłem stresu. Sytuacji nie ułatwia to, że często dla strony dochodzone roszczenie czy załatwiana sprawa dotyczy kwestii życiowo istotnych. Dlatego osoby, z którymi strony mają kontakt powinny mieć to na uwadze. - W sytuacjach trudnych i przewidując, że pojawią się trudne pytania, trzeba spokojnie wyjaśnić określone kwestie. Na sali sądowej widzę czasem, że osoba składająca zeznania czuje się zagubiona. Szczególnie odnoszę to do spraw, w których pojawia się konflikt o podłożu osobistym, w sporze występuje przeciwnik – agresor – wskazuje SSR R. Cebula.

- Skoro sędzia wyczuwa, że określone pytanie jest dla strony trudne, powinien okazać empatię. Mam świadomość, że sala rozpraw to chyba jedno z miejsc najmniej przychylnych na świecie. Jest tam gość, który zadaje niechciane pytania i strony, których często się nienawidzi – zauważa sędzia Rafał Cebula. Dodaje, że strony muszą rozumieć, że w sądzie sędzia zada im trudne pytania, zapyta o kwestie, które mogą ich denerwować, peszyć, złościć. Jak wskazuje sędzia R. Cebula sędziowie powinni dążyć do tego, aby niechcący nie zantagonizować stron, nie mogą podkręcać poziomu stresu na sali sądowej. Podkreśla, że sam był wiele lat temu na sali sądowej w innej roli i doświadczenie to zapadło mu w pamięć.

- Przez chwilę miałem problem ze swobodnym wysłowieniem się – wspomina sędzia Cebula i wskazuje, że domyśla się więc, jak mogą czuć się strony sporów sądowych.

- Na sali rozpraw i intonacja głosu sędziego ma znaczenie. Sędziowie mają nawyk głośnomówienia, tak aby być słyszalnym na dużej sali. To nawyki, a strony mogą poczuć się niekomfortowo, gdy sędzia głośno się do nich zwróci. Warto by jednak strony rozumiały, że ton głosu sędziego to kwestia pewnego przyzwyczajenia, jako wynik powtarzalnych prób zapewnienia komunikacji. Warto jednak pilnować intonacji w toku przesłuchiwania stron, szczególnie jeśli strona jest osobą zalęknioną, niedowartościowaną – wskazuje sędzia Rafał Cebula.

Czytaj w LEX: Bieg terminu przedawnienia roszczeń w dobie epidemii >

 

Atmosfera na sali rozpraw

- Zdarza się, że na sali rozpraw jest jednak również miejsce na rozładowanie atmosfery, ta staje się lekka. Nie chodzi tu oczywiście o żartowanie ze stronami, czy opowiadanie im dowcipów. Czasami można jednak pewne kwestie przedstawić w sposób mniej sformalizowany, po prostu swobodniej. Trzeba mieć świadomość, że na niektóre strony pewien luz sędziego może działać uspokajająco. Oczywiście, taka swobodniejsza atmosfera nie zawsze przystoi. Dużo zależy od przedmiotu sprawy i etapu postępowania. Są sprawy, w których tego rodzaju swoboda byłaby niewskazana – zauważa sędzia Cebula. Wyjaśnia, że pamięta sprawę, w której po wydaniu orzeczenia pewna starsza pani zapytała go o to, czy sąd wyśle odpis postanowienia do Warszawy, gdzie ona mieszkała. Sędzia nie odpowiedział jej sztampowo.

- Z uśmiechem powiedziałem, że niestety, ale do Warszawy nie wysyłamy postanowień. Oczywiście starsza pani od razu zrozumiała żart, rozbawiła ją ta odpowiedź – mówi sędzia Cebula.

Aby komunikacja prawników i nie-prawników była udana, warto pamiętać o odpowiednio prowadzonej edukacji. Jak wskazuje dr Katarzyna Julia Kowalska, prorektor ds. Nauczania i Rozwoju Wyższej Szkoły Nauk Społecznych Pedagogium w Warszawie, optymalnymi metodami, dzięki którym prawnicy mogą uczyć się komunikacji, są warsztaty i symulacje. To metody angażujące.

- Prawnicy powinni również dzielić się swoim doświadczeniem zawodowym wynikającym z kontaktu z klientami – podkreśla dr Kowalska.