Premier Donald Tusk otwierając dyskusję zdiagnozował problem związany z podpisaniem tej umowy jako elementarny brak zaufania szerokiej rzeszy internautów i reprezentujących ich organizacji społecznych wobec administracji rządowej. 
Przyznał, że administracja, ministrowie i on sam nie docenili jaką wagę może mieć ta umowa międzynarodowa dla praktyki zachowań w sieci. Ale dodał, że cała dyskusja powinna znaleźć – nie drogą negocjacji handlowych, a dialogu - dobrą równowagę między właścicielami  praw autorskich i wartości intelektualnych, a użytkownikami internetu. A nowe zasady prawne w tej dziedzinie powstaną w wyniku takich dyskusji.
Premier przeprosił za styl konsultacji. Podkreślił, że często konsultuje się drugorzędne sprawy, dotyczące niewielkich środowisk, a pomija – w sposób niezawiniony, z powodu rutyny postępowania – sprawy, które są ważne dla milionów obywateli. Przyznał, że nie zawsze wie, które z nich są najważniejsze. Cała sytuacja nie była złą wolą rządu – podkreślił.
Zaapelował żeby nie obstawać zbyt sztywno przy swoich stanowiskach, ale by poprzez dyskusję szukać wspólnych rozwiązań. Odniósł się też do oczekiwań niektórych organizacji, żeby otworzyć wszystkie dokumenty negocjacyjne w sprawie ACTA. Podkreślił, że ze strony polskiej jest tylko instrukcja co do maksymalnie otwartego prowadzenia negocjacji przez Unię Europejską. 
I to Unia wzięła na siebie ciężar bycia gospodarzem negocjacji ACTA.  Premier zwrócił uwagę, że nie ma praktyki odtajniania takich dokumentów rządowych, i w Polsce i w innych krajach. Mocno zaznaczył, że nie ma co liczyć na ujawnianie tajnych dokumentów negocjacyjnych. Takiej praktyki nie będzie. Obiecał przejrzenie dokumentacji będącej w dyspozycji polskiego rządu, ale nie spodziewa się jakichkolwiek sensacji.
 
Debata
W trakcie debaty, którą prowadził minister cyfryzacji i administracji Michał Boni padały głosy zdecydowane, wyważone, eksperckie. Co nie powinno dziwić, „cyfrowe” zgromadzenie trochę zirytował system „karteczek”, które zbierały „panie” celem zapisania się do głosu. Min. Boni wyjaśniał, reagując na przycinki, że jednak wśród debatujących nie wszyscy mieli laptopy i tablety.
Jako pierwszy wystąpił przedstawiciel organizacji biznesowych dostarczających internet i kontent do niego. Przypomniał, że aktywnie, od 2009r. uczulał na negocjacje w sprawie ACTA. Przypomniało to zresztą rządowi wielu innych uczestników debaty. Wnioskował m.in. o wzmocnienie roli ministerstwa kultury, które powinno ustalić porozumienie między środowiskami  twórców, a środowiskami internetowymi jak korzystać z praw autorskich. Podkreślił, co zrobiło wielu innych mówców, że ACTA są też umową handlową, a Ministerstwo Gospodarki nie wykonała analizy ekonomicznej co do skutków tej umowy. Jakie będą pozytywy, jakie negatywy.
Wskazał, że koniecznie trzeba przygotować się prawnie i organizacyjnie do wprowadzenia Internetu szerokopasmowego. Jeżeli tego nie zrobimy opóźni to nas cywilizacyjnie. Tak naprawdę w wielu dziedzinach wysokich technologii, cyfryzacji państwa brakuje wyraźnego programu rządu.
Pan Józef Gawroński, reprezentujący Polską Izbę Komunikacji Elektronicznej w przeciwieństwie do przedmówcy uznał, że rolę ministerstwa kultury w tym procesie trzeba osłabić. To ministerstwo – jego zdaniem – nie powinno przygotowywać takich projektów prawnych. PIKE od dziesięciu lat konsultując tematykę telekomunikacji, mediów i praw autorskich, gdyż ogranicza stworzenie systemu działania organizacji zarządzania prawami zbiorowymi.
Rozmówcy podkreślali XIX wieczną anachroniczność relacji praw autorskich wobec użytkowników sieci, jak ten system zmieniać, jak zbliżać zwolenników i przeciwników ACTA. Jak przyznawać prawa, jakie one powinny być  i jak je potem respektować. Bardzo dużo osób występujących podkreślało, że ta umowa tak naprawdę nic nie zmienia w naszym systemie prawnym. A ta umowa nie dotyczy tylko internetu.
Wśród zwolenników ACTA charakterystyczną wypowiedź miał przedstawiciel ZAIKS-u
Michał Komar, który przywołał punkt 7 dekalogu: nie kradnij. Wzbudziło to – co oczywiste – ostrą reakcję sali. Nie każda czynność z kontentem internetowym jest działaniem pirackim lub świadomie pirackim – odpowiadano. Korzyści nie są po stronie użytkowników, a koncernów medialnych i świadomych piratów, mających z kradzieży korzyści finansowe.
Minister Bogdan Zdrojewski odnosząc się do uwag o niechęci udzielania informacji o negocjacjach ACTA przyznał, że do 209r. musiał odmawiać tej informacji, ale od listopada 2009, wraz kilkoma innymi państwami bardzo mocno naciskał na większą jawność prowadzonych negocjacji, co w końcu przyniosło skutek. Jako przykład udanych działań w zakresie Internetu podał przykład połączenia wszystkich bibliotek Internetem szerokopasmowym. Ma to na celu m.in. zapobieganiu wykluczeniu osób starszych, które w pierwszej kolejności są gośćmi tradycyjnych bibliotek.
Przyznał też, że nie do końca dobrego lub złego może ta umowa przynieść polskiemu zasobowi intelektualnego. Mimo, że ten dorobek nie jest potężny, to jednak już coś mamy co warto chronić. W tym sensie ACTA są pożyteczne. 
Podsumowując debatę Michał Boni zapowiedział stworzenie platformy cyfrowej do prowadzenia dyskusji. Rząd określił też dziesięć obszarów tematycznych, które w ramach konsultacji powinny się wypełnić konkretnymi informacjami i propozycjami rozwiązań prawnych.