Program nauczania dla obu typów szkół ma mieć postać jednego dokumentu i nie zakłada powtórki materiału. To, czego uczono w gimnazjum, w liceum już się nie pojawi. Przykład: na lekcjach historii w gimnazjum uczniowie będą zgłębiać średniowiecze, a w liceum już kolejne historyczne epoki.
Wiedza o człowieku na biologii będzie zarezerwowana dla gimnazjów, genetyka dla szkół ponadgimnazjalnych. Resort edukacji przekonuje, że dzięki zniesieniu powtórek nauczyciele zyskają czas na pogłębianie wiedzy uczniów. Ale część pedagogów kontruje: bez powtórek uczeń ze szkoły niewiele wyniesie.
Uczniowie zgłębiający język polski na poziomie podstawowym (rozszerzony pojawi się w liceum jako opcja do wyboru) poznają skromny kanon literatury. Wiele książek przeczytają tylko we fragmentach. Taki los spotka m.in. dzieła Gombrowicza i Goethego. - Renesans w literaturze uczniowie poznają wyłącznie w oparciu o twórczość Kochanowskiego. To rewolucja, ale dobra - uważa dr Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki. - Trzeba dostosować programy nauczania do zachodnich standardów. Zachód już dawno zrozumiał, że szkoła średnia nie może być małym uniwersytetem. Zwłaszcza gdy tak jak u nas do szkół kończących się maturą rusza ponad 80 proc. każdego rocznika - przekonuje.
Literaturoznawcy z uniwersytetów obawiają się, że to zabije u młodzieży nawyk czytania. - Na poziomie rozszerzonym właściwe miejsce zyska za to literatura współczesna, do tej pory traktowana po macoszemu - chwali Marciszuk.
W projekcie podstawy programowej z j. polskiego zostanie zawarty nowy kanon lektur. Do czasu objęcia nową podstawą całego systemu (zajmie to 6 lat) obowiązywać będzie jednak przejściowy kanon. Rozporządzenie w tej sprawie minister edukacji ma podpisać w ciągu miesiąca. W zasadzie obowiązywać będzie kanon sprzed epoki Giertycha. Z tą różnicą, że wszystkie lektury dopisane do kanonu przez ministrów Legutkę i Giertycha będą nadobowiązkowe.
MEN po naciskach nauczycieli nie odejmie z programu nauczania dwóch godzin języka polskiego. A w preambule do podstaw programowych znajdzie się zapis, że za nauczanie poprawnej polszczyzny odpowiadają nauczyciele wszystkich przedmiotów - nie tylko poloniści.
W gimnazjach pojawią się pierwsze przedmioty do wyboru: moduł artystyczny i techniczny, po 30 godzin w ciągu roku. Na praktycznych zajęciach młodzi będą się uczyć np. gry aktorskiej, śpiewu, modelarstwa, gotowania, majsterkowania. - Może uczeń, który przekona się, że świetnie radzi sobie z modelarstwem, potem chętniej wybierze szkołę zawodową. Chcemy promować szkolnictwo zawodowe, ono nie może być traktowane jako edukacja bez przyszłości i za karę - przekonuje minister.
Jeszcze więcej przedmiotów do wyboru przewidziano w liceum i technikum. Tam uczeń będzie musiał być prawdziwym strategiem, każdy błędny wybór to mniejsze szanse na wymarzone studia. Już od drugiej klasy wybierze przedmioty rozszerzone, z których chce się nauczyć więcej. Ale to nie znaczy, ze humaniści skończą przygodę z matematyką, a "ścisłowcy" raz na zawsze pożegnają się z pisaniem wypracowań z polskiego. - Edukacja w szkole kończącej się maturą nie może być zbyt sprofilowana i specjalistyczna. Każdy musi mieć wiedzę ogólną na odpowiednim poziomie - przekonuje Hall.
Ci, którzy wybiorą przedmioty humanistyczne, będą więc obowiązkowo realizować blok przedmiotów przyrodniczych. A nastawieni na przedmioty ścisłe, będą musieli przejść przez blok historyczno-społeczny. Ale nie będzie to zwyczajne wkuwanie podręczników. W programach tych lekcji przygotowano ciekawe, przekrojowe tematy. Mają uczyć logicznego myślenia, przygotować do krytycznego odbioru współczesnych mediów, kształtować postawy obywatelskie. Będzie wiec np. o wpływie cywilizacji islamu na współczesną Europę, XIX-wiecznej kulturze masowej, roli kobiety w oparciu o Biblię, ruchu pacyfistycznym, wynalazkach, które zmieniły świat, ociepleniu klimatu i różnicach między chemią i alchemią.
Nowa podstawa programowa ma zacząć obowiązywać od roku szkolnego 2009/2010 w przedszkolach, pierwszych klasach szkół podstawowych i pierwszych klasach gimnazjum.