Odpowiedzi na pytania kuratoriów bywają bardzo odważne. Z pewnością nie tego spodziewał się minister. Głos zabierają też sami uczniowie, których traktuje się przedmiotowo.

Kurator bez uprawnień do karania nauczyciela za protest>>

 

W demokracji można wyrażać poglądy

Szerokim echem w środowisku edukacyjnym, ale też w gronie internautów wyrażających zachwyt, odbił się opublikowany na Twitterze list do Mazowieckiej Kurator Oświaty Marcina Konrada Jaroszewskiego, dyrektora XXX Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Śniadeckiego w Warszawie. Była to odpowiedź na pytania wizytatora, jakie działania podejmie dyrektor w związku z przystąpieniem uczniów kierowanej przez niego placówki do akcji „Szkoła to dziewczyna”, w ramach której uczniowie z ponad 40 warszawskich liceów wyrazili swoje poparcie dla protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. W ubiegłą środę nie wzięli aktywnie udziału w lekcjach on line, na swoich awatarach umieścili symbol błyskawicy, część z nich w ogóle nie połączyła się z nauczycielami. Zdaniem Jaroszewskiego, młodzież miała do tego prawo, a on nie powinien im tego prawa odbierać.

 

 

 

W liście przypomina m.in. Konwencję o prawach dziecka przyjętą przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych. Jaroszewski zwraca się w liście do Mazowieckiej kurator Oświaty. - Zapewne zgodzi się Pani ze mną, że warte rozważenia, na przykład w ramach zajęć edukacji dla bezpieczeństwa, jest przeprowadzenie dyskusji, czy podejmowanie kontrowersyjnych decyzji, które wyprowadzają tysiące ludzi na ulice w czasie epidemii wirusa SARS-CoV-2, jest na pewno działaniem odpowiedzialnym w kontekście bezpieczeństwa publicznego”.

Dyrektor nie kryje dumy z uczniów swojej szkoły. Bo po pierwsze potrafią i nie boją się wyrażać własnych poglądów, bo zanim to zrobili, przeprowadzili referendum w sprawie przystąpienia do akcji, bo po akcji lekcje przebiegają normalnie. Dyrektor uspokaja kurator, że kierowane przez niego liceum respektuje i przestrzega norm prawnych i właśnie dlatego jest otwarte na inicjatywy uczniowskie rozwijające postawy obywatelskie i demokratyczne.

 

Dyrektorzy dumni z uczniów i nauczycieli

- Jestem dumna i z naszych uczniów i z naszego dyrektora - mówi Angelika Riabinow, wicedyrektorka warszawskiego XXX LO. - On otrzymuje mnóstwo telefonów i mejli, ludzie mu gratulują odwagi. Na razie nie ma reakcji Kuratorium.

Sama wicedyrektorka wzięła udział w proteście. Pytana przez uczniów, czy to zrobi, odpowiadała tak, ale do niczego nie namawiała. - Około ośmiu nauczycieli wzięło urlop bezpłatny, nie wszyscy z tej grupy wyszli na ulice, ale w ten sposób wyrazili solidarność z protestującymi. Nikt nikogo do niczego nie namawiał. A Konstytucja RP gwarantuje wolność wyrażania poglądów - przypomina Riabinow. - Pan minister Czarnek powinien chyba wiedzieć, że jak młody człowiek jest do czegokolwiek zmuszany, robi wręcz odwrotnie. My naprawdę cieszymy się, że uczniowie wyrazili aktywnie swój sprzeciw wobec sytuacji w kraju, bo do tej pory ograniczali się do pisania w internecie. Minister Czarnek swoją postawą zamiast gasić pożar, wręcz go rozdmuchuje. Burza jest coraz większa. Przypominam też, że podstawowym obowiązkiem nauczyciela jest uczenie samodzielnego myślenia i racjonalnego argumentowania swoich racji - mówi Riabinow.

 

Nie mamy wpływu na to, co uczeń robi poza szkołą

Krytycznie pomysły ministra Czarnka ocenia Małgorzata Zaradzka-Cisek, dyrektorka XXI LO w Łodzi. - Postraszył najpierw autonomiczne szkoły wyższe za dzień rektorski w ubiegłą środę, teraz tupie nogą na licealistów i nauczycieli. Nękanie nas przez ministra i kuratora za to, że jakieś wydarzenie odbyło się tydzień temu, źle mi się kojarzy - mówi. - Za co można nas karać? Za maseczkę z symbolem strajku założoną przez ucznia na lekcji online? Jak mogę się wedrzeć do jego miru domowego? Nic mi do tego, gdy z rodzicami lub za ich zgodą dziecko idzie na protest. Dyrektorzy niczego nie mogą narzucać, jeśli działanie uczniów nie dotyczy szkoły - mówi Zaradzka-Cisek.

 

 

 

Gdy na lekcji prowadzonej przez dyrektorkę pojawili się uczniowie w maseczkach z błyskawicą, zapytała, co to znaczy. Powiedzieli, że solidaryzują się z tym, co się dzieje. Zapytała więc, co się dzieje, jak rozumieją postulat, że kobieta ma prawo wyboru odnośnie aborcji uszkodzonego płodu. Zapytała o hasła na kartonach, uznali, że w tym proteście chodzi o coś więcej niż prawo kobiety do wyboru.

- Potrzebna byłaby dyskusja, dlaczego słynny plakat Solidarności przemieniono w hasło „w*********ć”. Oni nas o to pytają. Nie prowokujemy rozmów na te tematy, ale mamy obowiązek odpowiadać. Wytłumaczyłam, że strajk jest przeciwko pracodawcy. Tu zaś mamy do czynienia z protestem. Dla dobra uczniów powinniśmy wytłumaczyć, czym jest płód, kiedy odczuwa ból itp. Jeśli minister Czarnek czegokolwiek od nas oczekuje, niech roześle materiały edukacyjne. Gdybym chciała, żeby wszyscy ludzie ubierali się na różowo, rozesłałabym projekty różowych strojów. Czego w tym momencie, kiedy lekcja online trwa około pół godziny, oczekuje od nas władza? - zastanawia się dyrektorka XXI LO w Łodzi. - Poświęcamy mnóstwo czasu na przygotowanie zajęć, a teraz mamy poświęcać dodatkowo ten cenny czas na wyciąganie konsekwencji wobec uczniów? Na razie nie widzę powodu, żeby to robić - dodaje.