W wielu polskich szkołach i przedszkolach, zarówno na wsiach, w małych miejscowościach, ale i w miastach, nie ma gabinetów logopedycznych. Te, które są, bardzo często pracują - dosłownie - od rana do wieczora. Problem opieki logopedycznej w różnych regionach kraju wygląda odmiennie, ponieważ to samorządy lokalne określają tzw. pensum dla logopedów, czyli liczbę godzin, jaką mają oni wypracować.
PAP: Czy sześciolatki, które w tym roku przyszły do szkoły, mówią poprawnie?
Małgorzata Konczanin, przewodnicząca Komisji ds.Współpracy z Mediami i Zagranicą Polskiego Związku Logopedów-Zarząd Główny: Ogólnie rzecz ujmując poprawność wymowy dzieci, które przyszły w tym roku do "zerówki" wygląda słabo. W szkole podstawowej w Olsztynie, w której pracuję na 16 "zerówkowiczów" pomocy logopedycznej wymaga 14 z nich. Z tym, że są to dzieci, które nie chodziły wcześniej do przedszkola, a przedszkole daje dziecku bardzo wiele jeśli chodzi o poprawność mówienia.
Moje doświadczenie pokazuje, że nauczycielki przedszkola zwracają uwagę na poprawność wymowy, ćwiczą to z dziećmi. Najlepiej by było, gdyby w przedszkolach były gabinety logopedyczne, a w nich dobrze wyszkoleni logopedzi, którzy wiedzą, jak dziecku pomóc, a nie zniechęcić. Bo na siłę niczego się dziecka nie nauczy: ani mówienia po polsku, ani w innym języku.
Coraz częściej na świecie mówi się też o tym, że rozwój logopedyczny powinno się wiązać z rehabilitacją ruchową, że w ślad za dużą motoryką czyli sprawnością fizyczną, idzie rozwój mowy. Byłam niedawno w Turcji na międzynarodowej konferencji z tym związanej, gdzie specjaliści z całego świata przekonywali, że nad wymową dzieci, zwłaszcza tych z problemami np. z autyzmem, powinien pracować nie tylko logopeda ale i rehabilitant, czy psycholog.
Jeśli mamy do czynienia np. z wcześniakami to pomoc logopedy jest potrzebna już w pierwszych miesiącach życia dziecka, by pomóc mu np. nauczyć się połykania pokarmów. Służą temu np. specjalistyczne masaże.
PAP: Dlaczego zdarza się Pani "odsyłać" dziecko z kłopotami logopedycznymi do innych specjalistów?
MK: Czasami kłopoty z wymową wiążą się z innymi problemami zdrowotnymi, np. laryngologicznymi, czy stomatologicznymi. Wiele dzieci ma problem z wymową, bo nie słyszy dobrze cierpiąc np. na wysiękowe zapalenie uszu, czy z przerost trzeciego migdała. Dlatego logopeda powinien być porządnie, wszechstronnie wykształconym specjalistą, który potrafi połączyć wiedzę logopedyczną, z laryngologiczną, czy rehabilitacją.
Ale bywa i tak, że to do logopedy "odsyłają" inni specjaliści. Ostatnio konsultowałam dziecko, które przysłano do mnie, bo nie chciało nosić aparatu na zębach. I dobrze, że tak się stało, bo udało mi się to dziecko do aparatu przekonać. Bycie dobrym logopedą nie polega na byciu wszechwiedzącym, ale na otwartości we współpracy z innymi. Dodam, że nie można lekceważyć problemów dziecka z wymową, bo gdy niepoprawnie mówi np. "śkoła" zamiast "szkoła", czy "lak" zamiast "rak" to i niepoprawnie może te słowa zapisywać.
PAP: Skąd wynika tak duża liczba dzieci wymagających pomocy logopedy?
MK: Powodów jest bardzo wiele, a jednym z nich jest to, co jemy. Proszę zwrócić uwagę, że dziś jemy wszystko gładziutkie, papkowate: od zup, przez jogurty, twarożki, miksujemy owoce, warzywa, nie dajemy dziecku kawałków mięsa tylko mielone miękkie kotlety. To sprawia, że małe dzieci tak karmione nie mają w dostateczny sposób wyćwiczonych artykulatorów mowy.
Dlatego tak ważne jest, by dziecko gryzło twarde pokarmy np. surowe marchewki, jabłka, kabanosy.
Zmiana pensum nauczycieli specjalistów nie wymaga wypowiedzenia>>
Gryząc takie pokarmy dziecko ćwiczy narządy, które są mu potrzebne do mówienia. Innym powodem kłopotów z wymową może być wywierana na dziecko presja ze strony bliskich osób dotycząca choćby nauki języków obcych.
Dziecko, od którego rodzice tylko wymagają i oczekują może odreagować to napięcie kłopotami z wymawianiem słów, może się zacząć np. jąkać. Warto dziecku pokazać, że je kochamy, wymyślać wspólnie nowe, tylko nam znane i zrozumiałe słowa, pokazywać dziecku, jak jest dla nas ważne, a nie tylko od niego wymagać, oczekiwać, że będzie siedziało w ławce i pilnie się uczyło.
To co mówię to nic nowego, ale to ważne i wciąż powszechnie nierozumiane. Wielu rodziców, np. dzieci z autyzmem, ma kłopot z zaakceptowaniem sytuacji i swojego dziecka. A bez pomocy rodziców żadna terapia, choćby dotycząca wymawiania głosek, się nie uda.
PAP: Czy dorośli też "logopedycznie" odreagowują stres?
MK: Oczywiście, zdarza się to zwłaszcza osobom, które pracują z ludźmi, których praca wymaga publicznych wystąpień, np. sędziom, adwokatom, wykładowcom wyższych uczelni. Osoby, które odczuwają silny stres, są poddawane presji, mobbingowane, czy nawet wykorzystywane seksualnie czasami - dosłownie - tracą głos, nie są w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Terapia takich osób wymaga wielkiej cierpliwości, wyrozumiałości i czasu - potrafi trwać rok i więcej. Polega ona m.in. na wykonywaniu masaży, rozluźnianiu napiętych do granic narządów odpowiedzialnych za artykulację dźwięków. Pomocy logopedy wymagają często też osoby poddawane terapii onkologicznej, czy osoby po operacjach tarczycy. Logopedzi, jak widać, bywają potrzebni na każdym etapie życia. (PAP)
Dowiedz się więcej z książki | |
Przed Szkołą. Poradnik Dyrektora Przedszkola
|