Posłowie PiS zapowiadają ,że podstawa programowa, według której szkoły mają uczyć od września, trafi do Trybunału Konstytucyjnego. Uważają, że minister edukacji nie miała prawa
podpisać rozporządzenia o podstawie programowej 23 grudnia 2008 r., podczas kiedy jeszcze trwają prace legislacyjne nad nowelizacją ustawy oświatowej, na mocy której mogła je wydać.
– Rozporządzenie wyprzedza tę nowelizację, bo dopiero w niej jest definicja, według której stworzona została nowa podstawy programowa – dodaje poseł PiS Lech Sprawka z Sejmowej Komisji Edukacji. Owa definicja mówi, że podstawa programowa to „obowiązkowe zestawy celów i treści nauczania, w tym umiejętności, opisane w formie ogólnych i szczegółowych wymagań dotyczących wiedzy i umiejętności, które powinien posiadać uczeń”. – W obowiązującej jeszcze ustawie oświatowej definicja podstawy brzmi inaczej. Rozporządzenie podpisane przez minister nie przystaje więc do obecnego prawa – zaznacza Sprawka.
Poseł Sprawka zauważa także, że nowa podstawa uwzględnia obniżenie wieku szkolnego, bo Platforma na początku prac nad nową ustawą oświatową zakładała, że znajdzie się w niej zapis o posłaniu już w tym roku do szkół co najmniej jednej trzeciej rocznika sześciolatków.
Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek także ma wątpliwości, czy minister edukacji się nie pospieszyła z podpisaniem podstawy programowej. – Oczywiście, że rozporządzenia są we władztwie ministerstwa, ale tylko wtedy, gdy do tego upoważnia ustawa – mówi. – Jeśli nie ma ustawy, to rozporządzenia wydać nie można. Mam wątpliwości, czy podpisane przez minister edukacji rozporządzenie o nowej podstawie ma podstawę prawną. I kto wie, czy Trybunał nie powie, że naruszono tu zasady przyzwoitej legislacji.
 
Źródło: Rzeczpospolita, 29.01.2009 r.