Niemal co trzecie dziecko w Polsce jest niedożywione - wynika z badań SMG/KRC MillwardBrown dla kampanii „Podziel się posiłkiem”. Przebadano ponad 400 szkół. Najmniej stołówek szkolnych jest w małych szkołach do 100 uczniów (tylko połowa oferuje posiłki) i na wsiach (40 proc. nie ma stołówek). Dwie trzecie dyrektorów szkół przyznaje, że w ich szkołach są uczniowie, którzy nie korzystają z dożywiania, choć jest im to potrzebne.
Premier Donald Tusk zapowiedział w orędziu przed tygodniem: „Wprowadzimy program, dzięki któremu każde dziecko w publicznej szkole podstawowej będzie miało prawo zjeść obiad bez pokazywania zaświadczeń, kwitków, udowadniania, że jest wystarczająco biedne. Jeśli dziecko prosi o jedzenie, to znaczy, że jest głodne i ma być nakarmione”.
Jak rząd zamierza to zrealizować? – pytała „Gazeta Wyborcza”.
- Zawierzymy dyrektorom szkoły i nauczycielom. Oni wiedzą, które dzieci potrzebują pomocy. Wprowadzimy do ustawy zapis, że dofinansowanie na obiady dziecko na wniosek dyrektora szkoły może uzyskać bez wymaganych zaświadczeń - mówi szef zespołu doradców premiera minister Michał Boni. Zastrzeżenie: regułą nadal będzie praca ośrodków pomocy społecznej, dyrektorskie wnioski mają być wyjątkiem.
Nad projektem o dożywianiu pracowali, poza urzędnikami, przedstawiciele organizacji, które w Polsce zajmują się dożywianiem: Caritas, Polska Akcja Humanitarna, Banki Żywności.
Pozostałe pomysły tego zespołu to:
• wydłużenie przerw szkolnych, żeby dzieci miały czas się najeść;
• uproszczenie sanepidowskich przepisów przy organizowaniu szkolnych stołówek;
• zmiana przepisów dotyczących darowizn, tak żeby się opłacały producentom (teraz lepiej wyrzucić krótkoterminowe produkty żywnościowe, jak twaróg czy chleb, niż darować).
Nie będzie dodatkowych pieniędzy: - Stawiamy raczej na lepszą organizację szkolnego żywienia - mówi Michał Boni.
Projekt już jest gotowy, w tym miesiącu ma być prezentowany premierowi.
źródło: Gazeta Wyborcza, 12.05.2008r.