Do wypadku doszło w październiku ub. roku w budynku jednej z elbląskich podstawówek. Według prokuratury, nauczycielka chemii wyznaczyła czterech siódmoklasistów do przeniesienia do pracowni pakunków przywiezionych przez kuriera. Jeden z nich upuścił paczkę na korytarzu. Z uszkodzonych szklanych opakowań wyciekły żrące chemikalia i chłopiec doznał oparzeń II i III stopnia, głównie nóg. Jak ustalono, obrażenia spowodowały kwasy azotowy i solny.
Zaraz po wypadku wezwano straż pożarną i policję. Szkołę ewakuowano, a strażacy zutylizowali niebezpieczną substancję. Policja wszczęła wówczas dochodzenie pod nadzorem prokuratury.
Jak poinformował w czwartek prokurator rejonowy w Elblągu Jarosław Żelazek, w wyniku dotychczasowych ustaleń i po uzyskaniu opinii biegłych, nauczycielce przedstawiono zarzut nieumyślnego narażenia czterech uczniów na niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania u jednego z nich obrażeń ciała powodujących rozstrój zdrowia na okres powyżej siedmiu dni.
"W naszej ocenie, nauczycielka wykazała się brakiem ostrożności. Miała świadomość, co zamawiała, i musiała się spodziewać, że właśnie takie preparaty zostaną dostarczone. Powinna się upewnić, co jest w paczkach, zanim oddała je w ręce ucznia" - powiedział prokurator.
MERITUM Bezpieczeństwo i higiena pracy>>
Podejrzana nie przyznała się do stawianego zarzutu, złożyła wyjaśnienia i przedstawiła swoją wersję wydarzeń. Grozi jej kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 1 roku. Prokuratura nie zastosowała wobec niej środków zapobiegawczych. Wcześniej dyrektor szkoły zawiesił ją w pełnieniu obowiązków nauczyciela.
Zdaniem prokuratora Żelazka, nie jest wykluczone, że zarzuty związane z wypadkiem w elbląskiej szkole mogą zostać przedstawione także innym osobom. Jak mówił, dochodzenie powinno zakończyć się za miesiąc i wówczas zapadnie ostateczna decyzja, czy zostanie skierowany do sądu akt oskarżenia w tej sprawie.(PAP)
mbo/ karo/