W Ministerstwie Edukacji Narodowej zastanawiają się nad usunięciem z z arkuszy sprawdzianu po podstawówce, egzaminu gimnazjalnego i matur kwadracika, który zakreśla uczeń z orzeczoną dysleksją.
- Zamiast stemplować arkusze uczniom mającym dysleksję, chcemy wszystkim wydłużyć czas pisania egzaminu – potwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak. MEN chce, by wszyscy uczniowie mieli "równe szanse na rozwiązanie zadań i sprawdzenie swoich rozwiązań". – Każdy uczeń będzie miał tyle samo czasu na wyeliminowanie błędów – mówi Marciniak.
Według szacunków MEN, dysleksję ma 15 proc. uczniów (3 – 4 proc. ma głęboką dysleksję, tzw. rozwojową). To oznacza, że w przeciętnej trzydziestoosobowej klasie można spotkać pięciu dyslektyków, w tym jedno dziecko mające poważne problemy z nauką ortograficznego pisania i rozumieniem czytanego tekstu.
Około 100 tys. zaświadczeń o dysleksji wydały w ubiegłym roku poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Jak podaje Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej MEN, ok. 37 tys. zaświadczeń dostali uczniowie, którzy pisali sprawdzian po podstawówce (na ponad 400 tys. zdających), 41 tys. wydano piszącym egzamin gimnazjalny (na ok. 462 tys. zdających) i 23 tys. maturzystom (na 426 tys. zdających). Z roku na rok liczba zaświadczeń spada. Jak podaje MEN, w roku szkolnym 2003/2004 poradnie wydały ponad 124 tys. opinii, a w 2004/2005 – ok. 118 tys.
Dotychczas dyslektycy mieli prawo do: korzystania na egzaminach z pomocy nauczyciela, który czyta teksty i treści zadań, rozwiązywania testu na komputerze, wydłużonego czasu pracy, pisania w osobnej sali oraz – przede wszystkim – łagodniejszego oceniania.
– Na maturze z polskiego i języków nowożytnych nie bierze się np. pod uwagę przestawiania liter i błędów, które nie wynikają z jasnej reguły ortograficznej – podaje przykład Lucyna Grabowska, kierownik Wydziału Matur Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Prof. Zbigniewowi Marciniakowi szczególnie zależy na egzaminach maturalnych. – Musi obowiązywać taka sama, uczciwa miara dla wszystkich, bo jest to zarazem egzamin wstępny na studia – podkreśla wiceminister.
Według Jolanty Kamińskiej, dyrektor poradni psychologiczno-pedagogicznej w Słupsku, zmiana skrzywdzi tych, którzy mają problem z rozumieniem czytanego tekstu: – Stracą prawo do odczytania im go na głos przed egzaminem.
 
Źródło: Rzeczpospolita, 14.08.2009 r.