Oprócz rodziców, którzy chcą zajęć dodatkowych, i organów prowadzących, które muszą znaleźć na nie pieniądze, są też dyrektorzy przedszkoli – oni także zostali postawieni w trudnej sytuacji.
– Podzielam ideę ustawy: wykorzystanie potencjału już pracujących nauczycieli, ale jak zwykle wszystko zostało wprowadzone zbyt szybko, bez odpowiedniego przygotowania – mówi Krystyna Smolińska, dyrektor Przedszkola nr 51 w Warszawie. Przypomina, że ustawa została uchwalona w czerwcu, czyli w najgorętszym okresie roku szkolnego. Trudno wtedy na bieżąco śledzić zmiany w ustawodawstwie. – O sprawie zaczęło się mówić dopiero w sierpniu – dyrektor Smolińska potwierdza to, na co zwracali uwagę również przedstawiciele organów prowadzących. Placówki w stolicy są i tak w bardzo dobrej sytuacji, bo miasto postanowiło dołożyć wszystkim przedszkolom po dwie godziny zajęć dodatkowych. Uznano bowiem, że skoro największym zainteresowaniem rodziców cieszyły się dotychczas zajęcia rytmiki, języka angielskiego oraz gimnastyki korekcyjnej, właśnie one będą organizowane w pierwszej kolejności.
– Wystąpiłam o zajęcia z rytmiki i języka angielskiego, i takie zajęcia się u mnie odbywają. Mówienie, że rytmika to nie zajęcia dodatkowe, bo znajduje się ona w podstawie programowej, pokazuje nieznajomość tematu. W podstawie programowej są zajęcia umuzykalniające. I one są realizowane. Rytmika to coś zupełnie innego. W czasie tych zajęć dzieci powinny mieć kontakt z muzyką na żywo, a moi nauczyciele nie umieją grać na żadnym instrumencie. Jak więc mieliby prowadzić takie zajęcia?

Jest to fragment artykułu Pauliny Gumowskiej "Zajęcia dodatkowe w przedszkolach", opublikowanego w kwartalniku "Przed Szkołą" nr 4/2013>>

Zapraszamy na Europejską Konferencję Dyrektorów Przedszkoli>>

@page_break@

Studia nie przygotowują ich do nauki rytmiki – mówi Krystyna Smolińska. Rytmikę prowadzi więc doświadczony instruktor zatrudniony przez ognisko pracy pozaszkolnej. Zdaniem Krystyny Smolińskiej zamieszanie z wprowadzeniem nowej ustawy pokazało, że dla wielu rodziców największą wartością są zajęcia dodatkowe.
– I to mnie oburza. Wygląda to tak, jakby poza zajęciami dodatkowymi przedszkola nic więcej dzieciom nie oferowały, były tylko przechowalnią. A przecież tak nie jest. Nauczyciele bardzo dużo pracują z dziećmi. A zajęcia dodatkowe, jak sama nazwa wskazuje, są tylko dodatkiem. Zawsze starałam się, by moja placówka nie opierała się tylko na takich zajęciach. Dlatego gdy rodzice proponują, by zorganizować najmłodszym grupom język angielski, jestem przeciwna. Na tym etapie dzieci potrzebują zupełnie czegoś innego. Muszą oswoić się z nowym otoczeniem, nauczycielami, dziećmi, potrzebują zupełnie innych bodźców. Myślę, że rodzice, z którymi współpracuję, to rozumieją, dlatego gdy w tym roku doszło do zamieszania, na szczęście żaden z nich nie miał do mnie pretensji.

Jest to fragment artykułu Pauliny Gumowskiej "Zajęcia dodatkowe w przedszkolach", opublikowanego w kwartalniku "Przed Szkołą" nr 4/2013>>

Zapraszamy na Europejską Konferencję Dyrektorów Przedszkoli>>