Beata Igielska: Resort edukacji planuje utworzyć Centra Edukacji Włączającej.
Zyta Czechowska - nauczycielka, pedagożka specjalna, wykładowczyni akademicka, nagrodzona tytułem Nauczyciela Roku 2019. Pracuje w Zespole Szkół Specjalnych w Kowanówku: Tak, żeby wykorzystać potencjał, wiedzę i doświadczenie nauczycieli szkół specjalnych, żeby wspierać szkoły ogólnodostępne. Argumentuje się to tym, że wielu rodziców dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, nie chce zapisywać ich do szkół specjalnych w obawie przed etykietowaniem, wyśmiewaniem, wykluczaniem i brakiem możliwości kontaktów z rówieśnikami w normie intelektualnej. Podsumowując, funkcjonowałyby szkoły specjalne, przy których stworzono by centra wsparcia, by nauczyciele ze szkół ogólnodostępnych, w których jest coraz więcej dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, mogli korzystać z fachowego wsparcia nauczycieli szkół specjalnych, ale także mieć szansę na wypożyczenie profesjonalnego sprzętu do rehabilitacji, w które te centa byłyby wyposażone. Podobno takie centra wspierane byłyby przez PFRON.
Czytaj: Szkoły specjalne mocno się zmieniły i są potrzebne w systemie>>
Czy ci specjaliści ze szkół specjalnych dostaliby dodatkowe pieniądze za wspieranie, czy mieliby to robić ku "chwale ojczyzny"?
Takiej wiedzy na tę chwilę nie mamy. Z przekazów konferencyjnych wynika, że miałyby to być dodatkowe godziny dla nauczycieli i specjalistów poza pracą w szkole specjalnej.
A więc nie będzie to kolejna próba oszczędzania na osobach niepełnosprawnych, czego obawia się wielu działaczy edukacyjnych?
Z tego, co czytam, raczej nie. I mam ogromną nadzieję, że do tego nigdy nie dojdzie.
Mają też powstać Centra Dziecka i Rodziny, na które są pieniądze unijne. To mogłoby oznaczać likwidację poradni psychologiczno-pedagogicznych.
Z doniesień medialnych wiemy, że mają to być scentralizowane oddziaływania różnych instytucji państwowych: Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie działają osobno, poradnie psychologiczno-pedagogiczne - osobno. Więc jest to nie tyle chęć likwidowania poradni, ile połączenia oddziaływań tych dwóch instytucji we wspólnym miejscu, które ma się nazywać Centrum Dziecka i Rodziny. Tam ma się wspólnie wypracowywać formy pomocy dla rodzin mających dzieci, które potrzebują dodatkowego wsparcia między innymi ze względu na różne niepełnosprawności.
Sprawdź w LEX: Do kogo należy kierować wniosek o przyjęcie do szkoły specjalnej prowadzonej przez stowarzyszenie? >
Czy odejdzie się od orzeczeń, jakie są obecnie?
Decydenci uważają, że one nie do końca spełniają swoją rolę, wyszczególniają deficyty, dysfunkcje dziecka, a nie podają recepty, jak z takim dzieckiem pracować. Nie są diagnozą funkcjonalną i wielopoziomową oceną specjalistyczną. Taka ocena i diagnoza miałaby być bardziej skonkretyzowana, nauczyciele i rodzice, którzy otrzymaliby ją, mieliby więcej wskazówek do pracy, zaleceń. Ale nie wiem, czy tak będzie.
Sprawdź w LEX: Czy w publicznej szkole podstawowej można utworzyć oddział specjalny? >
Nie dziwię się, że środowisko oświatowe czuje się zaniepokojone całą sytuacją.
Niepokoją się dyrektorzy i nauczyciele, ale także rodzice, bo uważają, ja też tak uważam, że w obecnej sytuacji rodzice dzieci z niepełnosprawnościami mają wiele ścieżek wyboru. Mogą zdecydować do jakiego typu szkoły chcą zapisać swoje dziecko. Mogą posłać je do szkoły ogólnodostępnej, do szkoły specjalnej lub integracyjnej. Bez względu na to, jaki rodzaj szkoły rodzic wybierze, każdy dyrektor placówki, do której trafi dziecko, ma obowiązek zorganizowania dla niego odpowiednich warunków nauczania. Ponadto dyrektor odpowiada za realizację zaleceń wynikających z orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego ucznia. Uczniom z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego szkoła ma obowiązek zapewnić realizację zaleceń zawartych w orzeczeniu, warunki do nauki, sprzęt specjalistyczny i środki dydaktyczne, odpowiednie ze względu na indywidualne potrzeby rozwojowe i edukacyjne oraz możliwości psychofizyczne uczniów oraz zajęcia specjalistyczne organizowane w szkole w ramach udzielania uczniom pomocy psychologiczno-pedagogicznej.
Od niektórych przedstawicieli instytucji edukacyjnych oraz resortu edukacji słyszę, że chodzi o wsparcie dodatkowo nauczycieli ze szkół ogólnodostępnych, ponieważ na przestrzeni lat widać, że dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi jest coraz więcej, każde dziecko ma prawo do spersonalizowanych warunków uczenia się. Jeśli coraz więcej dzieci z niepełnosprawnościami i wielorakimi dysfunkcjami i deficytami trafi do szkół ogólnodostępnych, z zapewnieniem im odpowiednich warunków edukacyjnych będą trudności, stąd też działania, w których rozważana jest opcja centrów wsparcia. W mojej opinii, one nie do końca załatwią sprawę, ponieważ tu chodzi o całą infrastrukturę, dostosowanie warunków nauczania. W jednej klasie mogą być uczniowie, którzy realizują inne podstawy programowe, mają zupełnie inne przedmioty i wymagają innych form wsparcia. W takich klasach w większości będą uczniowie, których musimy przygotować do egzaminów zewnętrznych i nawet mimo najlepszych chęci w szkole ogólnodostępnej nie zawsze nauczyciel jest w stanie zaopiekować się dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną w taki sposób, jakby chciał to zrobić i jakiego wsparcia te dzieci potrzebują. Wydaje mi się, że cała sytuacja wynika z nieporozumienia. Bo ludziom wydaje się, że wszystkie dzieci z orzeczeniem o specjalnych potrzebach edukacyjnych mają być wtłoczone do szkół specjalnych. To zupełnie nieprawda, o czym już wspominałam. Rodzice dzieci w normie intelektualnej z takimi orzeczeniami nie muszą zapisywać obecnie dzieci do szkół specjalnych. Zawsze mają wybór.
Zacytuję fragment dementi resortu edukacji, że pomoc ma być od momentu stwierdzenia wady w życiu płodowym, do momentu wejścia na rynek pracy. Już widzę, jak niepełnosprawne intelektualnie dziecko w pampersie wchodzi dziarsko na rynek pracy.
Twierdzenie to pewnie miało podkreślić, że w Polsce są miejsca, które nazywają się Wczesnym Wspomaganiem Rozwoju Dziecka. Takim wspomaganiem obejmowane są dzieci niepełnosprawne oraz ich rodziny od chwili stwierdzenia u dziecka niepełnosprawności do rozpoczęcia nauki w szkole. Podstawą do objęcia dziecka wspomaganiem jest opinia o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju wydana przez zespół orzekający działający w publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej. Zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju mogą być organizowane w publicznych i niepublicznych: przedszkolach i szkołach podstawowych, w tym specjalnych, innych formach wychowania przedszkolnego, specjalnych ośrodkach szkolno-wychowawczych, specjalnych ośrodkach wychowawczych, ośrodkach rewalidacyjno-wychowawczych oraz poradniach psychologiczno-pedagogicznych, w tym poradniach specjalistycznych, w których powołano zespół wczesnego wspomagania rozwoju dziecka.
Nawet dla kilkumiesięcznego dziecka na podstawie orzeczenia poradni psychologiczno-pedagogicznej mogą być uruchomione zajęcia, niestety jest to tylko maksymalnie 8 godzin miesięcznie. Zajęcia wczesnego wspomagania, w szczególności z dziećmi, które nie ukończyły 3 roku życia, mogą być prowadzone także w domu rodzinnym. To ma wesprzeć rodziców we wczesnym usprawnianiu i rehabilitacji. Po ukończeniu 3 roku życia, nadal takie zajęcia mogą być kontynuowane, ale już w placówkach WWRD. Dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego mogą realizować obowiązek szkolny, w placówkach w szkole podstawowej do 20 roku życia, a w specjalnych szkołach przysposabiających do pracy do 24 lat. Niestety, czytałam, że klasy przysposabiające do pracy mają być włączone do systemu szkół branżowych. Nie wyobrażam sobie tego. Sama uczę w takiej szkole przysposabiającej do pracy. Ci młodzi ludzie naprawdę wymagają ogromnego wsparcia i indywidualizacji. Mam nadzieję, że te przepisy zostaną doprecyzowane.
Czyli, jak zwykle, pewnie chodzi o pieniądze, a raczej ich brak.
No właśnie.
Po ukończeniu 24 roku życia te osoby wypadają z systemu
Można tak powiedzieć, bo nie ma pomysłu na zagospodarowanie ich potencjału, tworzenia miejsc, gdzie mogą cokolwiek robić. Są warsztaty terapii zajęciowej, ale niestety zbyt mało, by zapewnić miejsce każdemu absolwentowi Specjalnej Szkoły Przysposabiającej do Pracy. Taka młodzież nie ma możliwości dalszego rozwoju pod okiem terapeutów, profesjonalistów i specjalistów. W powiecie jest jedna placówka, która może przyjąć 20 - 30 uczestników na zajęcia, a potrzeby są ogromne. Absolwenci tak naprawdę mogą liczyć tylko na rodziców, kończą szkołę przysposabiającą do pracy i zostają w domach. Nie tworzy się dla nich miejsc pracy ani instytucji, w których mogliby się rozwijać. To jest bardzo przykre i demotywujące dla ich aktywności.
Zazwyczaj są utalentowani manualnie.
Tak. Jeśli mieliby trenera wspomagającego, mogliby tworzyć fantastyczne rzeczy. Obecnie powstają kawiarnie, gdzie pracują pod opieką trenera osoby z zespołem Downa. Należy też wspomnieć o programie Przemka Kossakowskiego „Down the Road”, który pokazuje, jak te osoby czują się wykluczone, jak są świadome swoich dysfunkcji i jak bardzo chciałyby być jeszcze potrzebne. Warto byłoby wesprzeć tworzenie takich instytucji, firm, zakładów pracy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.