Chodzi oczywiście o projekt nowego Prawa o ustroju sądów powszechnych, który kilkukrotnie już opisywało Prawo.pl. O konieczności ujednolicenia statusu sędziego Ministerstwo Sprawiedliwości mówi jednak od dawna - wskazując choćby, że brak zmian w tym zakresie jest jedną z przyczyn trawiącej sądy delegacjozy. Zgodnie z obecnymi przepisami sędzia może być powołany przez prezydenta na stanowiska sędziego sądu rejonowego, sędziego sądu okręgowego, sędziego sądu apelacyjnego - co poprzedza często długotrwała procedura konkursowa, której częścią jest m.in. opiniowanie przez Krajową Radę Sądownictwa. A w sądach wyższej instancji też są braki, na które sposobem są sędziowskie delegacje. Tyle, że na sędziego "w delegacji" czeka poprzedni etat. By został odblokowany, sędzia musi zostać nominowany do sądu, do którego go delegowano. I koło się zamyka.  

 

 

Resort m.in. tym tłumaczy proponowane obecnie zmiany. Mają się one sprowadzać do tego, że procedura nominacyjna będzie ograniczona do jednokrotnego aktu mianowania – na pierwsze stanowisko sędziowskie. Z kolei zmiana miejsca służbowego z sądu okręgowego do sądu regionalnego będzie następowała wskutek decyzji ministra sprawiedliwości.

Czytaj: Na kogo wypadnie, na tego bęc - sprawą rodzinną zajmie się i sędzia karnista >>

Kuszenie stabilnością  

Projektodawcy w uzasadnieniu podkreślają, że takie rozwiązanie spowoduje zniesienie dysproporcji finansowych pomiędzy sędziami różnych szczebli poprzez to, że awans ekonomiczny wynikać będzie wyłącznie ze stażu pracy, bez względu na szczebel sądu, w którym sędzia pełni służbę (z zachowaniem dodatków funkcyjnych i za długoletnią pracę).

- Zaletą projektowanego rozwiązania jest również pośrednio zwiększenie poczucia stabilności zawodowej sędziów poprzez zmniejszenie ich dążenia do awansu stanowiskowego determinowanego wyłącznie dążeniem do zwiększenia wynagrodzenia - wskazano.

Czytaj też: Przeniesienie sędziego do innego sądu bez zgody sędziego – konsekwencje prawne wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 6.10.2021 r. (sprawa C-487/19 W.Ż.) >>>

Ministerstwo powołuje się również na Konstytucję. Podkreśla, że regulacja ustroju sądów ma służebne znaczenie wobec przysługującego każdemu prawa do rozpatrzenia jego sprawy w sposób sprawiedliwy, jawny i bez nieuzasadnionej zwłoki - przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd (art. 45 ust. 1 Konstytucji). - Rzetelność działania sądów oznacza w tym kontekście przede wszystkim ich bezstronność, niezależność i niezawisłość, zaś sprawność - eliminację w miarę możliwości przedłużania się postępowania sądowego ponad uzasadnioną konieczność. Podstawowym założeniem nie może tu więc być dobro pojmowanego wąsko wymiaru sprawiedliwości, ani ochrona interesów osób zatrudnionych w organach władzy sądowniczej, ale dążenie do sprawnego i rzetelnego wykonywania zadań publicznych, do których sądy zostały powołane - podsumowuje.

I dodaje, że "szczególne uprawnienia sędziów, w tym nieusuwalność, zapewnienie odpowiednich warunków pracy i wynagrodzenia oraz ograniczenia w przenoszeniu ich na inne stanowiska służbowe, stanowią w istocie gwarancję realizacji tych zasad i norm konstytucyjnych, w szczególności zaś zasady niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów".

Czytaj też: Postępowanie dyscyplinarne sędziego - strony, ich uprawnienia i obowiązki >>>

Czytaj: Sądy do spłaszczenia, więcej nadzoru nad sędziami, Izba Dyscyplinarna ma zostać >>

Sędziowie raczej tego nie widzą

Zdecydowanie inaczej patrzą na to sami sędziowie - widać to choćby w opiniach do projektu. Przykładowo prezes Sądu Apelacyjnego w Katowicach zwraca uwagę, że zaletą projektu nie jest "wprowadzenia jednolitego statusu sędziego sądu powszechnego oraz likwidacja możliwości awansu do sądu wyższej instancji, co aktualnie łączy się nie tylko ze zwiększeniem wynagrodzenia, ale również z prestiżem zawodowym".

- Uzyskanie statusu sędziego sądu okręgowego lub sądu apelacyjnego wiąże się z uzyskaniem pozytywnej oceny pracy sędziego na dotychczasowym stanowisku i stanowi zarówno motywację do doskonalenia się zawodowego, jak i nierzadko do podjęcia trudu dojazdu do sądu oddalonego od miejsca zamieszkania sędziego. Aktualnie istniejący system awansów sędziów stanowi również gwarancję prawidłowej realizacji konstytucyjnego prawa do sądu rozumianego jako zapewnienie obywatelom prawa do osądzenia sprawy w drugiej instancji przez bardziej doświadczonych i lepiej przygotowanych zawodowo sędziów, których dotychczasowa praca została w procesie awansowania poddana ocenie - zaznacza.

 

 

Podobne zastrzeżenia wskazane są w opinii Fundacji Batorego. Wskazuje, że to wywoła skutek negatywny, poprzez wyeliminowanie jedynego czynnika motywującego do podnoszenia kwalifikacji sędziowskich i rozwoju zawodowego (do których nie można zaliczyć odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, traktowanej w debacie publicznej instrumentalnie). - Głównymi elementami skutecznego systemu wymiaru sprawiedliwości są jakość, niezależność i efektywność, co prowadzi do wniosku, że wyeliminowanie awansu zawodowego, jako instrumentu wpływającego na podnoszenie kwalifikacji zawodowych przez sędziów (z uwagi na konkursowy charakter postępowania awansowego), prowadzi prostą drogą do obniżenia standardów zawodowych sędziów sądów powszechnych – w perspektywie całej ścieżki zawodowej sędziego - zaznaczono.

Czytaj też: Nadzór nad sądami powszechnymi - komentarz praktyczny >>>

Fundacja zwraca uwagę też na uprawnienia MS do podejmowania decyzji w przedmiocie wniosku sędziego o przeniesienie na inne miejsce służbowe (art. 135 par. 5 projektu). - Rozwiązanie to w sposób rażący narusza art. 173 w zw. z art. 10 ust. 1 Konstytucji, tworząc całkowicie arbitralną normę kompetencyjną, pozwalającą na przenoszenie sędziów na nowe miejsca służbowe, w tym w drodze przeniesienia sędziego z sądu okręgowego do sądu regionalnego. Przypomnieć należy, że każda ingerencja dotycząca miejsca służbowego sędziego (dokonywana za jego zgodą lub bez takiej zgody) jest przede wszystkim ingerencją w zakres władzy sędziego – jej odjęciem, poszerzeniem lub przeniesieniem - czytamy.

 

Dobrymi chęciami piekło brukowane

Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim podkreśla, że są dwa systemy w sądownictwie w Europie. Są kraje jak Irlandia i Dania, gdzie istnieje pewna elastyczność co do wypełniania obowiązków sędziego, czy to w sądzie wyższej instancji czy niższej, ale jak zaznacza system kariery szczeblowej, awansowej i system jednolitego statusu musi być dopasowany właśnie do kraju, do tradycji, historii i co najważniejsze - potrzeb.

Jak zaznacza, że w Polsce sędziów jest o wiele więcej, a rola ich samorządu coraz mocniej ograniczona (opiniowany projekt jeszcze mocniej to, zdaniem sędziów, ogranicza).  W ocenie sędzi  nowe Prawo o ustroju sądów powszechnych zmierza jedynie do poszerzenia kompetencji ministra sprawiedliwości. Uważa również, że problem awansów to sztucznie wykreowany problem, żeby przykryć prawdziwe cele tej reformy. - Chodzi tak naprawdę o możliwość zagrabienia sobie kontroli i możliwości decydowania o sędziach i sądownictwie przez ministra sprawiedliwości czy władze wykonawczą - dodaje.

Sędzia Dariusz Mazur z Sądu Okręgowego w Krakowie zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.  - W mojej ocenie w projektowanych zmianach kluczowe jest to, że Minister Sprawiedliwości może delegować sędziego pierwszej instancji do sądu odwoławczego, a sędziów z sądów odwoławczych może odesłać do sądów pierwszej instancji. Minister Sprawiedliwości będzie więc jednoosobowo decydował o tym, kto będzie orzekał w drugiej instancji. Tam te sprawy się kończą. To daje ogromną kontrolę nad sądownictwem osobie o konotacjach stricte. politycznych. To potężna kontrola - zaznacza.