Prawo i Sprawiedliwość przygotowało projekt nowelizacji kodeksu karnego, nad którym Sejm zaczyna właśnie prace. Przewiduje on wprowadzenie obligatoryjnego zatrzymywania prawa jazdy na zawsze dla pijanych recydywistów oraz kierowców, którzy na skutek jazdy po pijanemu spowodowali wypadek ze skutkiem śmiertelnym lub np. z ciężkim urazem oraz znaczne szkody w mieniu, powodując ogólny stan zagrożenia dla zdrowia i życia innych uczestników ruchu. Dla tych, którzy po jednym prawomocnym wyroku znów siądą za kierownicę po pijanemu, proponują karę od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności.

Motywem, który popchnął posłów PiS do pracy nad zmianą prawa jest stały wzrost liczby zatrzymywanych kierowców, którzy prowadzą pojazd po alkoholu. Rzeczywiście w 2008 r. w porównaniu z poprzednim był to przyrost o 5,8 proc. Dane te dotyczą oczywiście tylko kierowców przyłapanych przez policję, nikt nie zna ciemnej liczby jeżdżących po pijanemu. Coś o niej może mówić wynik niedawnego badania opinii publicznej, w którym 15 proc. respondentów przyznało się, że zdarzyło się im usiąść za kierownicą po spożyciu alkoholu.

Według cytowanej przez PAP posłanki PiS Beaty Kempy, projekt jej klubu jest "dobrym materiałem do dyskusji". - Nikt dotąd nie zaproponował nic lepszego. Dotychczas nie ma rozwiązań, które spowodowałyby ograniczenie liczby nietrzeźwych na drogach - mówi Kempa i dodaje, że jeżeli inne partie zaproponują jakiekolwiek inne rozwiązania, nie stoi nic na przeszkodzie, żeby przyjąć poprawki czy dopracować projekt już podczas prac komisji.

Posłowie PiS po raz kolejny proponują surowsze kary, chociaż sami przyznają, że dotychczasowe zaostrzenie kar za ten czyn nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Mogło się wydawać, że w tej sytuacji projekt nie ma szans, ale nieoczekiwanie jego poparcie zadeklarował klub Platformy Obywatelskiej. - Niewykluczone, że PO poprze pomysł PiS, by dożywotnio odbierać prawo jazdy skazanym za jazdę po spożyciu alkoholu. Warto w przypadku osób, które kierują pojazdami pod wpływem alkoholu, zwiększać sankcje - ocenił szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski.

Kierowanie pojazdami pod wpływem alkoholu, a ostatnio coraz częściej słyszy się też o narkotykach, to prawdziwa plaga społeczna. Nasze państwo nie potrafi sobie z nią poradzić. Zaostrzanie kar nic dotychczas nie dało, a rosnąca aktywność policji w tym zakresie zwiększa tylko liczbę wykrytych przypadków. O tym, by następowały jakieś zmiany w mentalności społecznej, w stosunku otoczenia wobec osób jeżdżących po alkoholu, na razie nie słychać. A bez tego nie będzie poprawy, ponieważ to nie zbyt niskie kary a brak jednoznacznego społecznego potępienia jest przyczyną tego zjawiska. Posłowie nie mają pomysłu na realną walkę z nim, więc zaostrzą kodeks. Tyle mogą zrobić, by mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku. A że nic z tego nie wyniknie, to już inna sprawa.