Według ekspertów międzynarodowej kancelarii Noerr, wymiar problemów związanych  z prowadzeniem upadłości w Polsce ujawnia się zwłaszcza w przypadku upadłości obejmującej międzynarodową grupę kapitałową. W większości krajów, w których spółki takiej grupy są obecne, postępowanie upadłościowe kończy się wcześniej aniżeli
w Polsce. W tym kontekście należy też przyjrzeć się danym zawartym w corocznych raportach Banku Światowego "Doing Business", które wskazują, że w naszym kraju na wyegzekwowanie należności z umów trzeba czekać średnio 830 dni ("Doing Business 2011"). Wynik i tak jest lepszy niż przed laty, kiedy liczba ta sięgała niemal tysiąca dni
Należy również wspomnieć o niedostatkach proceduralnych polskiego prawa upadłościowego – najdobitniej widać je w przypadku upadłości obejmującej całą grupę kapitałową. Przepisy nie zawierają żadnych szczególnych regulacji nakierowanych na koordynację i optymalizację postępowań upadłościowych prowadzonych w obrębie jednego koncernu, mimo że za niewypłacalnością każdego z członków koncernu najczęściej kryją się te same przyczyny. Również polskie sądy nie wypracowały dotychczas orzecznictwa w tej kwestii. W konsekwencji dla każdego członka koncernu wnosi się osobny wniosek o ogłoszenie upadłości, osobno określa się tryb postępowania (likwidacja majątku dłużnika lub możliwość zawarcia układu) i w końcu osobno powołuje się sędziego komisarza i syndyka, działających często bez porozumienia między sobą.

Według ekspertów Noerr, taki stan prawny prowadzi do sytuacji, w której z jednej strony sprawy upadłościowe jednego koncernu prowadzi kilkanaście sądów upadłościowych, sędziów komisarzy i syndyków, z czym wiąże się różnorodność zapatrywań na sprawę, z drugiej natomiast strony w imieniu wierzycieli i dłużników we wszystkich sprawach działają de facto te same osoby, reprezentujące te same interesy. Nie trudno zauważyć, że taki stan rzeczy nie służy ani interesom wierzycieli, ani zachowaniu przedsiębiorstwa dłużnika. Postępowanie takie pociąga za sobą wysokie koszty wierzycieli, a sądy, syndycy i uczestnicy postępowania narażeni są na asymetryczność w dostępie do informacji. Obowiązujące prawo nie daje również podstaw do koordynacji przetargów obejmujących mienie spółek upadłego koncernu. Nie jest w końcu uregulowana kwestia rozliczeń regresowych między upadłymi spółkami, ani też ugoda jako mechanizm prawny rozstrzygania sporów w postępowaniu upadłościowym.

Wspomniane wyżej problemy polskiego prawa upadłościowego i praktyki sprawiają, że wierzyciele upadłych podmiotów mają wciąż duże trudności z odzyskiwaniem przysługujących im należności. Sytuacja ta nie pozostaje bez wpływu na obraz Polski w oczach zagranicznych inwestorów. Nasz kraj wypada relatywnie słabo w rankingach dotyczących warunków prowadzenia działalności gospodarczej W tegorocznej edycji raportu „Doing Business 2011” opracowanego przez Bank Światowy, Polska zajęła dopiero 70 miejsce wśród 183 sklasyfikowanych krajów, a wyprzedziły ją między innymi m.in. Litwa (m-ce 23), Łotwa (24), Słowacja (41), Słowenia (42), Węgry (46), Bułgaria (51), Rumunia (56), Czechy (63), Czarnogóra (66) i Białoruś (68). Raport wskazał na największe problemy przedsiębiorców w Polsce, którymi według jego autorów są między innymi kwestie odzyskiwania należności z kontraktów oraz zbyt długie postępowanie upadłościowe.