Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, przed przesłuchaniem podejrzanych śledczy ogłosili im zmodyfikowane zarzuty oszustwa, w których wzrosła liczba pokrzywdzonych - obecnie z imienia i nazwiska ujęto w nich już prawie 12 tys. osób.

Poszerzenie zarzutów związane jest z klientami spółki, którzy odzyskali zainwestowane pieniądze. Łącznie takich osób jest niemal 3 tys. "Takie osoby także muszą zostać uznane za pokrzywdzone i przesłuchane, bowiem w momencie zakładania lokat były wprowadzane w błąd, co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych pieniędzy, ubezpieczenia produktu, zabezpieczenia wypłat oraz wysokości kapitału zakładowego" - wyjaśnił Kopania.

Według prokuratury podczas przesłuchania oboje podejrzani kolejny raz nie przyznali się do zarzucanych im czynów i odmówili składania wyjaśnień. W najbliższych dniach prokuratura skieruje do sądu wniosek o przedłużenie tymczasowego aresztowania dla Katarzyny P. (areszt upływa 15 kwietnia). Marcin P. jest aresztowany do 28 maja. Obojgu grozi kara do 15 lat więzienia.

Według prokuratury Marcin i Katarzyna P. - działając wspólnie i w porozumieniu - w ramach tzw. piramidy finansowej doprowadzili w sumie ok. 15 tys. osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie ponad 850 mln zł (równowartość założonych lokat przez wszystkich klientów).

Dotąd w zarzutach stawianych małżonkom P. ujętych jest prawie 12 tys. pokrzywdzonych, których doprowadzili do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości ponad 668 mln zł. Przyjęto, że oboje działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili z tej działalności stałe źródło dochodu.

Marcin P. jest podejrzany o 17 przestępstw, jego żonie zarzucono 12. Prokuratura - obok oszustwa znacznej wartości - zarzuca im m.in. prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek, naruszenie ustawy o rachunkowości oraz kodeksu spółek handlowych. Materiał dowodowy w tej sprawie liczy ponad 15 tys. tomów akt.

Według prokuratury z opinii finansowo-księgowej przygotowanej przez Ernst&Young Audyt Polska wynika, że nie było zewnętrznych źródeł finansowania spółki Amber Gold. Pozyskała ona z lokat od klientów prawie 851 mln zł, z czego tylko ponad 10 mln zł zainwestowała w złoto, które miało być ich zabezpieczeniem.

Pieniądze z lokat były wydawane na różne cele. Na działalność lotniczą, w tym finansowanie linii OLT Express przeznaczono prawie 300 mln zł, ponad 214 mln zł wydano na bieżącą działalność spółki, w tym m.in. na zakup nieruchomości czy reklamę. Ustalono, że prezes Amber Gold Marcin P. i jego żona wypłacili sobie w sumie 18,8 mln zł pensji. Według prokuratury na razie nie ma dowodów, że w spółce dochodziło do prania brudnych pieniędzy, ale wszystko wskazuje na to, że od początku była to tzw. piramida finansowa i z takim zamiarem była stworzona.

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działała od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. (PAP)