„700 lat historii wyrzuconych na śmietnik; przynajmniej w Rzymie, gdzie władze na Kapitolu przywróciły honor pręgierzowi” - tak nowe rozporządzenie podsumował w czwartek dziennik „La Repubblica”, który ujawnił istnienie regulaminu. Gazeta podała, że pierwsze osoby, które otrzymały wezwanie do nagrania „mea culpa”, zbuntowały się przeciwko temu.

Komenda stołecznej straży miejskiej określiła dokładnie, jak ma wyglądać nagranie przygotowane przez sprawcę zniewagi. Zarządzono, że musi on odczytać następujący tekst: „Ja, niżej podpisany w odniesieniu do postępowania karnego wobec mnie za znieważenie funkcjonariusza wyrażam głębokie ubolewanie z powodu zachowania w sprawie, której ono dotyczy”.

„W związku z tym kieruję do straży miejskiej w Rzymie moje najszczersze przeprosiny za sformułowania, których użyłem” - brzmi wymagana formuła. Musi kończyć ją następująca deklaracja: „Chcę zapewnić wszystkie osoby należące do rzymskiej straży miejskiej o uznaniu dla jej codziennej pracy wykonywanej na rzecz obywateli”.

Ponadto regulamin wymaga, aby osoba odczytująca tę deklarację mówiła prosto do kamery. W przypadku gdyby winny zniewagi nie mógł odczytać tekstu, ponieważ jest analfabetą, jego lektura ma zostać powierzona innej osobie, a kamera ma pokazywać sprawcę - zarządzono.

Lokalna straż oczekuje, że nagrane własnym sumptem wideo zostanie zamieszczone na największych platformach i portalach internetowych, między innymi na YouTube.

W związku z nagłośnieniem tej inicjatywy i polemiką, jaka wywołała, opozycyjni rzymscy radni z centrolewicy zwrócili się do burmistrz Wiecznego Miasta Virginii Raggi z pytaniem, czy ją pochwala. Raggi odparła, że zarządziła zbadanie tej sprawy.

Radni chcą też wyjaśnień od MSW Włoch, podkreślając, że praktyka ta przypomina „średniowieczne metody użyte przy wykorzystaniu narzędzi informatyki”.

Na wniosek jednej z osób, które otrzymały wezwanie do dokonania takiej samokrytyki, sprawą zajmie się prokuratura.

(PAP)