Treść pytań, jakie pierwotnie miały zostać postawione w referendum, opinia publiczna poznawała stopniowo z ust prominentnych przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Pierwsze pytanie - jak przekazał prezes PiS Jarosław Kaczyński - miało brzmieć: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?"; drugie: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?", trzecie pytanie ma otrzymać brzmienie: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?", a treść ostatniego to "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?".

Pewnym novum w praktyce ustrojowej Rzeczypospolitej Polskiej będzie połączenie terminu referendum z terminem wyborów do Sejmu i Senatu. Niewiadomą będzie jednak relacja frekwencji w wyborach do relacji w referendum. Takie połączenie daty referendum i wyborów musiało oznaczać, że kwestie kampanii wyborczej odcisną swoje piętno na samym referendum, ale kształtu pytań jakie Sejm, a przynajmniej większość sejmowa, chce zadać obywatelom chyba nikt się nie spodziewał. Pytania związane są z kampanią wyborczą do Sejmu i Senatu. Mają też wykreować złudzenie istnienia w Polsce realnego sporu politycznego dotyczącego kwestii przyjmowania imigrantów, prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych czy likwidacji bariery na wschodniej granicy Polski. Obok tej operacji socjotechnicznej istnieje jednak aspekt formalny referendum i został ten potraktowany w sposób fatalny.

 

Chcesz zapisać ten artykuł i wrócić do niego w przyszłości? Skorzystaj z nowych możliwości na Moje Prawo.pl

Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl >>

Sprzedaż a wyprzedaż, ta niesubtelna różnica

Oczekiwanie, że pytania będą neutralne, tj. niezwiązane z kampanią wyborczą i konfliktem politycznym, byłoby zbyt wygórowane w państwie o tak niskiej kulturze politycznej jak Polska. Pytania w referendum jednak powinny być zadane w sposób zrozumiały, ale bez sugerowania odpowiedzi, gdzie sama treść pytań nie powinna budzić wątpliwości, podobnie jak definicja użytych pojęć. Pierwsze z zadanych pytań nie czyni zadość tym minimalnym wymogom. Płaszczyzna semantyczna tego krótkiego pytania po pierwsze wskazuje na pejoratywny kontekst procesu, o jaki pytani będą obywatele, po wtóre w pytaniu mowa jest o bytach właściwie nieistniejących w polskim porządku prawnym, a przynajmniej o marginalnym znaczeniu, czyli przedsiębiorstwach państwowych. Pytanie nie dotyczy sprzedaży, a przecież takim terminem operuje ustawodawca np. w kodeksie cywilnym, i jest to pojęcie neutralne znaczeniowo, lecz wyprzedaży, co oznacza - zgodnie z definicją zawartą w Słowniku PWN - sprzedawanie czegoś po obniżonych cenach, np. przy likwidacji sklepu, a więc z zasady jest oceniane pejoratywne, gdyż wskazuje na czynność dokonywaną w ramach jakiejś niepożądanej i anormalnej sytuacji, za cenę zwykle nie odpowiadającą cenie rynkowej.

Samo pytanie dotyczyć miało przedsiębiorstw państwowych, czyli osób prawnych, których na dzień 31 marca 2023 r. łącznie było 18, z czego blisko połowa w stanie likwidacji lub upadłości. Forma państwowego przedsiębiorstwa jest więc dzisiaj formą reliktową, gdyż znakomita większość przedsiębiorstw państwowych została skomercjalizowana, głównie w oparciu o przepisy ustawy z 30 sierpnia 1996 r. o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych , i funkcjonuje najczęściej jako spółki prawa handlowego, gdzie większościowym udziałowcem jest Skarb Państwa. A spółek Skarbu Państwa powyższe pytanie nie dotyczyło, choć zapewne taka była intencja pytających polityków. Pytanie zostało więc skonstruowane w sposób błędny merytorycznie.

Zobacz również: Sejm zarządził przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego >>

Kolokwialne niechlujstwo sformułowań

Podobne zastrzeżenia budzi pytanie dotyczące przyjęcia "tysięcy" (a więc nie setek, ale szczęśliwie nie milionów) "nielegalnych" imigrantów, co miałaby narzucić "biurokracja europejska", gdzie słowo biurokracja kojarzy się pejoratywnie, a termin razi kolokwialnym niechlujstwem. Nie wiemy dokładnie, o jaką biurokrację chodzi, gdyż nie wskazano jednoznacznie na organy/instytucje Unii Europejskiej, a pojęcie "biurokracji europejskiej" można próbować odnosić np. do organów Rady Europy, czyli organizacji spoza struktur Unii Europejskiej. Nawet przy założeniu, że instytucje Unii Europejskiej planują wymuszenie relokacji imigrantów na Rzeczypospolitej Polskiej, to ewentualne tego typu zobowiązanie wynikałoby z umowy międzynarodowej, jako źródła prawa, delegującej niektóre kompetencje organów władzy państwowej na organy organizacji międzynarodowej (art. 90 ust. 1 Konstytucji RP). Zobowiązanie takie nie może być wyłączone drogą referendum, gdyż wiązałoby Polskę na gruncie prawa międzynarodowego publicznego.

Natomiast pytania dotyczące podwyższenia wieku emerytalnego czy demontażu bariery na granicy z Republiką Białoruś, służyć mają wyłącznie wytworzeniu wyobrażenia u części obywateli, że w Polsce są istotne siły polityczne, które postulują takie działania, w efekcie legitymizując działania rządu w zakresie obronności.

 

Rząd skorygował niektóre pytania

Wydaje się z resztą, że większość sejmowa sama zdała sobie sprawę z niedopracowania pytań w pierwotnym brzmieniu, gdyż we wniosku o przeprowadzenie 15 października referendum ogólnokrajowego, pierwotnie zaprezentowana treść pytań została zmieniona, otrzymując brzmienie:

  1. Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?.
  2. Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
  3. Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
  4. Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?"

Dzięki korekcie w przypadku pierwszego z pytań uniknięto terminologicznej kompromitacji dotyczącej "przedsiębiorstw państwowych", lecz nadal projektodawca używa pejoratywnego pojęcia "wyprzedaż", o którego niepoprawności napisałem powyżej. W przypadku drugiego z pytań niejako zaakcentowano grozę rzekomo rysującej się przed obywatelami perspektywy; mowa już nie o "wieku emerytalnym wynoszącym dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn", lecz o podwyższeniu wieku nabycia uprawnień emerytalnych do 67 lat, tak jakby istniał jakikolwiek projekt polityczno-prawny tak określający podwyższenie wieku emerytalnego, a nie np. zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 roku życia czy wydłużenie do 70 lat,  co teoretycznie można sobie wyobrazić. Takiego wariantu pytanie nie obejmuje, czyniąc odpowiedź na nie jeszcze bardziej bezużyteczną dla praktyki ustrojowej państwa. Kolejne pytania - w opinii projektodawców - były już tak udane, że nie wymagały korekty.

 

Merytoryczne błędne pytania

Reasumując, planowane na październik referendum zawierać będzie merytorycznie błędne pytania, nie będzie czynić zadość standardowi konstytucyjnemu o jakim mowa w art. 125 ust. 1 Konstytucji RP, gdyż w części nie będzie dotyczyć spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa, np. postulat demontażu umocnień na wschodniej granicy zgłaszany był zupełnie incydentalnie przez pojedyncze osoby, nigdy nie stanowił przedmiotu sporu politycznego. Cześć z tych pytań nadal jest tak niejasna, i to pomimo korekt wprowadzonych tuż przed wniesieniem projektu pod obrady Sejmu, że przypomina pytanie jakie dogorywającą Polska Rzeczpospolita Ludowa zadała Polakom w referendum przeprowadzonym 29 listopada 1987 r.: "Czy opowiadasz się za polskim modelem głębokiej demokratyzacji życia politycznego, której celem jest umocnienie samorządności, rozszerzenie praw obywateli i zwiększenie ich uczestnictwa w rządzeniu krajem"? Podobnie jak w 2023 r., ówczesny cel referendum był obliczony nie na poznanie opinii obywateli w sprawach kluczowych dla funkcjonowania państwa, lecz na cel wyłącznie propagandowy, przy założeniu - dość naiwnym przyznajmy - że obywatele poprzez referendum wzmocnią legitymizację polityki rządu.

dr Paweł Bała, adwokat prowadzący własną kancelarię prawną

 

Nowość