Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Jakie osiągnięcia uznaje Pan Profesor za te największe, które dokonały się przez 20 lat członkostwa Polski w UE?

Prof. dr hab. Jan Barcz: Sięgnąć należy do podstaw. Jednym z zasadniczych elementów przemian politycznych lat 1989/1990 było ukierunkowanie polityki zagranicznej niepodległej Polski na dołączenie do wspólnoty państw demokratycznych. Pierwszym sygnałem było uznanie jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, wszelkie satrapie odrzucają bowiem podporządkowanie się sądownictwu międzynarodowemu. Następnym, wejście do Rady Europy i przystąpienie do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Z celem przystąpienia do ówczesnej Wspólnoty Europejskiej (obecnie Unii Europejskiej) wiązano nie tylko nadzieje gospodarcze, lecz przede wszystkim polityczne. Ówczesny minister spraw zagranicznych, Krzysztof Skubiszewski, podkreślał w 1992 r. – uzasadniając ratyfikację układu stowarzyszeniowego – że uzyskanie członkostwa we Wspólnocie „przesądzi o stabilizacji naszego bezpieczeństwa”, „raz na zawsze oddali od nas widmo totalitaryzmu” oraz zapewni „przyszłość demokracji w naszym kraju”. Przypomnijmy, że paralelnie trwały starania nakierowane na wejście do Sojuszu Północnoatlatyckiego – niedawno świętowaliśmy 25. rocznicę uzyskania członkostwa.

Tak więc wejście 1 maja 2004 r. do Unii Europejskiej zamknęło proces włączenia Polski do wspólnoty państw demokratycznych, z maksymalnymi gwarancjami bezpieczeństwa. 20 lat członkostwa w UE to bezprecedensowy skok cywilizacyjny – gospodarczy i społeczny, to upodmiotowienie przedsiębiorczości, a przede wszystkim otworzenie możliwości dla obywatelek i obywateli Polski jako – również – obywateli Unii. Pamiętajmy, że prawo unijne stoi na straży praw podstawowych jednostek.

 

Poza tym podniosła się stopa życiowa każdego z nas.

Po dwudziestu latach członkostwa w Unii Europejskiej Polska zaczyna wchodzić do grupy najbardziej zamożnych państw europejskich. 

   

Czy marginalizacja Polski w UE w ostatnich latach była największą porażką?

Osiem lat rządów PiS skłania do głębokich refleksji. Chodziło w tym przypadku o coś znacznie poważniejszego niż o „porażkę”. Przecież w Polsce, państwie członkowskim Unii i NATO, doszło nie tylko do „naruszeń praworządności”, lecz mocną pozycję zajęło ugrupowanie polityczne, które jawnie zmierzało do zbudowania autorytarnej satrapii i było blisko sfinalizowania tego celu. Profesor Mirosław Wyrzykowski zasadnie zdiagnozował, że Polska pod rządami PiS stała się „państwem konstytucyjnie upadłym”. Następstwem musiałoby być opuszczenie Unii, Rady Europy i – zapewne – NATO. Swoje działania wewnątrzkrajowe ugrupowanie to wzmacniało zohydzaniem Unii, bezprecedensowymi, obraźliwymi atakami na niemieckiego sąsiada, próbami budowania politycznych bytów alternatywnych wobec Unii, rozsadzaniem spójności Sojuszu Północnoatlantyckiego. Polecam w tym kontekście raport Konferencji Ambasadorów RP – „Polityka zagraniczna w ruinie. Okres rządów PiS (2015-2023)”.      

Czytaj teżAmbasadorowie RP: Trybunał Konstytucyjny pomaga prowadzić Polskę w kierunku autorytaryzmu

Unia wskazywała na łamanie praworządności w Polsce bardzo silnie…

Pewne otrzeźwienie spowodowała rosyjska agresja na Ukrainę i wojna w Ukrainie. Wyniki wyborów 15 października 2023 r. położyły natomiast kres tym autorytarnym zapędom. Niemniej następstwa rządów PiS są głębokie, a przywracanie praworządności będzie procesem długotrwałym. Na pierwszy rzut oka, Polska szybciej wydobywa się ze stanu zapaści w środowisku międzynarodowym. Ale i tu odzyskiwanie trwałego zaufania nie jest łatwe, mimo że nowy rząd dysponuje politykami miary europejskiej, cieszącymi się respektem międzynarodowym.

Egzystencjalnym wyzwaniem dla procesu integracji europejskiej pozostaje narastający nacjonalizm i populizm, w tym przypadki skrajne takie jak Węgry rządzone przez Victora Orbana. Unia musi w takich okolicznościach działać bardziej zdecydowanie. Demokracja, praworządność, respektowanie praw człowieka należą bowiem do podstawowych wartości, stanowiących wspólny mianownik procesu integracji europejskiej.

  

Jak Unia radziła sobie w ostatnim dwudziestoleciu z najważniejszymi problemami?

Niektórzy, nie bez racji, mówią, że proces integracji europejskiej rozwija się od kryzysu do kryzysu. Generalnie, Unia, choć z pewnym opóźnieniem, daje sobie radę z takimi wyzwaniami. Bezpośrednio po przystąpieniu Polski do UE mieliśmy do czynienia z „kryzysem konstytucyjnym”. Z odrzuceniem Traktatu konstytucyjnego państwa członkowskie poradziły sobie przyjmując Traktat z Lizbony, który ujednolicił strukturę Unii i podniósł jej sprawność działania. Unia poradziła sobie z kryzysem finansowym, restrukturyzując i konsolidując strefę euro, z powodzeniem budując unię bankową; w efekcie, strefa euro staje się trzonem, wokół którego przebiega reforma Unii. Unia przyczyniła się też w sposób zasadniczy do przezwyciężenia skutków pandemii Covid-19, udowadniając, że działania wspólne są bardziej efektywne niż działania na własną ręką.

 

Ale czasami Unia bywa też bezsilna.

Bezradna pozostawała Unia wobec narastającej niepraworządności w Polsce i na Węgrzech. Przez lata prowadzono „dialog polityczny”, który przez niedemokratyczne reżimy wykorzystywany był do prowadzenia polityki faktów dokonanych, bez oglądania się na standardy praworządności.

Trybunał Sprawiedliwości dopiero w 2018 r. skonsolidował swoją jurysdykcję w tej dziedzinie, a wszczynane postępowania trwały latami. Europejski Trybunał Praw Człowieka potrzebował na reakcję jeszcze więcej czasu.

Bezkarne satrapie natomiast zaczęły lekceważyć orzecznictwo obu sądów (korzystano tutaj pełnymi garściami ze wzorów putinowskiej Rosji), odmawiano płacenia kar finansowych (te rachunki za wyczyny PiS, przekraczające 3 mld złotych, trzeba będzie zapłacić), zaczęto podważać fundamenty działania Unii Europejskiej – zasadę autonomii prawa unijnego, pierwszeństwo jego stosowania. Nie bez przyczyny zaczęto w ostatnich latach coraz częściej mówić o dokonującym się „prawnym exicie” Polski z Unii.   

Bezradna pozostaje Unia i jej państwa członkowskie również wobec masowego napływu migrantów. Mimo różnego rodzaju działań i programów, na granicach zewnętrznych Unii trwają ludzkie tragedie, mnożą się napięcia społeczne w państwach członkowskich. Dla nas nadal wyzwaniem pozostaje sytuacja na pograniczu polsko-białoruskim. Usprawiedliwianie działań nieludzkich, przestępczych, prowadzących do śmierci ludzi, sprzecznych z fundamentalnymi wartościami chronionymi prawem międzynarodowym, bezpieczeństwem państwa i podobnymi „działaniami innych”, nie przekonuje ani z prawnego, ani z moralnego punktu widzenia. Tutaj niezbędne są zdecydowane i szybkie działania państw członkowskich i Unii, które radykalnie zaradzę takiej sytuacji.

    

Jakie jeszcze wyzwania czekają nas w najbliższych latach?

Unia dobrze zidentyfikowała podstawowe priorytety przyszłych działań, odpowiadające nowym wyzwaniom globalnym -  zmiany klimatu, społeczny wymiar gospodarki, wyzwania ery cyfrowej,  migracje, ochrona wartości europejskich, pozycja Europy w świecie. Obecnie wszystkie te zamierzenia muszą zostać podporządkowane sprawie zasadniczej: położenia kresu agresji Rosji Putina na Ukrainę i wojnie w Ukrainie.

Zasadnie zdiagnozowano, że agresja putinowskiej Rosji zmierza w istocie do destabilizacji europejskich wartości, spójności Unii Europejskiej, europejskiego systemu bezpieczeństwa. Reakcja Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego była bezpośrednio po agresji szybka, zwarta i skuteczna. Istotny wkład w tę reakcję wniosła i wnosi Polska, nie mówiąc już o spontanicznej reakcji społeczeństwa polskiego w stosunku do napływających fal uciekinierów z Ukrainy.

 

A więc priorytetem powinno być bezpieczeństwo?

Zwycięstwo Ukrainy i wspólnoty państw demokratycznych oznaczać musi zachowanie przez Ukrainę niepodległości oraz członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckim. Wówczas również położony zastanie kres zakusom imperialnym Putina. Wymaga to ze strony Unii Europejskiej stałego, znacznie poważniejszego niż dotychczas wsparcia dla Ukrainy, tym bardziej że trudno przewidzieć wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Oznacza to, że państwa członkowskie UE muszą radykalnie przyśpieszyć prace nad umocnieniem efektywności Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, ustanowieniem Unii Obronnej, a przede wszystkim współpracy w ramach unijnego rynku obronnego (przemysłów zbrojeniowych).

Oznacza to również, że Unia i jej państwa członkowskie powinny czuwać na sprawnym przebiegiem strategii rozszerzenia i udzielać państwom kandydującym zdecydowanego wsparcia.

Polska, aby mogła wiarygodnie i efektywnie uczestniczyć w tych programach, musi w pełni przywrócić praworządność i wprowadzić bariery, które zapobiegną recydywie ostatnich ośmiu lat. Umocniony unijny standard praworządności, który znajduje wyraz zwłaszcza w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE (oraz w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka) będzie tutaj nieocenioną pomocą.

 

Prof. Leszek Balcerowicz uważa, że zwieńczeniem, a nie priorytetem, jest przyjęcie przez Polskę euro. Najważniejsze jest przeprowadzenie reform. Czy Pan się z tym zgadza?

Stworzenie efektywnego planu dochodzenia do członkostwa w strefie euro to kolejne ważne zadanie dla Polski. Nie będzie to łatwe w obliczu zniszczeń dyscypliny finansów publicznych w okresie rządów PiS.

Niemniej sprecyzowanie takiego celu jest niezbędne. Strefa euro to nie tylko wspólny pieniądz i ułatwienia w funkcjonowaniu unijnego rynku wewnętrznego, to również – a może przede wszystkim – bezpieczeństwo finansowe państw należących do tej strefy, a tym samym bezpieczeństwo polityczne. Strefa euro to obecnie rdzeń integracji europejskiej. Efektywne uczestnictwo w debacie nad reformą ustrojową Unii wymaga członkostwa w tej strefie. 

prof. dr hab. Jan Barcz, członek Konferencji Ambasadorów RP i Team Europe Direct