Krzysztof Sobczak: Politycy obozu rządzącego wskazują na konieczność oczekiwania na ogłoszenie uzasadnienia kontrowersyjnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października, by mogli ogłosić ten wyrok i rozpocząć prace nade ewentualną nowelizacją mającą zastąpić usunięty przez Trybunał przepis dotyczący dopuszczalności aborcji. Myśli pan, że spodziewają się tam znaleźć jakąś łagodniejszą wersję tej decyzji i w ten sposób rozładować niepokoje społeczne?

Bohdan Zdziennicki: Nie wiem, co oni sobie wyobrażają, ale ja nie wyobrażam sobie, że w uzasadnieniu znajdą coś, co pozwoli im inaczej przedstawiać znaczenie i skutki tego orzeczenia. A to dlatego, że uzasadnienie nie może wyjść poza sentencję. A ona powinna być szybko opublikowana, ponieważ jest wiążąca.

Czytaj: 
TK: Aborcja eugeniczna sprzeczna z konstytucją>>
Prezydencki projekt w sprawie aborcji teraz czeka na uzasadnienie TK>>

 

Uznaje pan ten wyrok za ważny i wiążący?

Nie, nie uznaję z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że w składzie rozpatrującym wniosek zasiadali dublerzy, czyli osoby zajmujące miejsca sędziów prawidłowo wybranych do Trybunału. A po drugie dlatego, że w rozpatrywaniu sprawy uczestniczyła Krystyna Pawłowicz, która jeszcze jako posłanka podpisała się po tym wnioskiem. Ona powinna być wyłączona.

No i w tym drugim przypadku nie może być mowy o pomyłce czy niedopatrzeniu, bo ten fakt był podnoszony przed rozprawą.

Oczywiście, że był i pozostawienie tej osoby w składzie orzekającym było świadomą decyzją, łamiącą jedną z fundamentalnych zasad wymiaru sprawiedliwości. Wnioskodawca nie może rozpatrywać swojego wniosku, sędzia nie może odpowiadać na postawione przez siebie pytanie o konstytucyjność przepisu. Dlatego ten wyrok jest nieważny. To jest generalna zasada obowiązująca w naszej kulturze prawnej i ugruntowana w orzecznictwie, że jeśli w rozpatrywaniu sprawy uczestniczył sędzia, który nie był do tego uprawniony, to wyrok jest nieważny. W tej sprawie dotyczy to dublerów i sędziego Krystyny Pawłowicz, która powinna być wyłączona.

To może należy pozytywnie ocenić niepublikowanie przez premiera tego wyroku?

Nie, jako człowiek szanujący konstytucję i standardy demokratycznego państwa prawnego nigdy tego nie powiem, nawet gdy nie zależy mi na publikacji tego wyroku.

Ale słyszał pan te sugestie niektórych prawników, w tym szanowanych autorytetów, by premier nie publikował tego wyroku, a parlament szybko znalazł jakieś legislacyjne wyjście z trudnej sytuacji, którą to orzeczenie wywołało.

Słyszałem, ale nie zgadzam się z nimi, bo to sankcjonowałoby prawo władzy wykonawczej do decydowania, które wyroki obowiązują, a które nie. A ta władza w żadnym razie nie ma do tego prawa, nie tylko w odniesieniu do orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego ale i do wszystkich wyroków wydawanych przez sądy. Nawet jeśli ten wyrok jest zły i nieważny, to nie premier, czy inne organy władzy wykonawczej mogą o tym decydować. Te pamiętne odmowy publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego przez premier Beatę Szydło były uzurpacją.

Czytaj: Prof. Zoll: Wyroku nie publikować, natychmiast zmienić ustawę>>
 

Jeśli więc wyrok jest nieważny, to co z nim można zrobić?

Według mnie jedynym zgodnym z prawem działaniem byłaby reasumpcja orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny. Oczywiście we właściwym składzie.

 

 

Trybunał powinien jeszcze raz się zebrać we właściwym składzie? Trudno jakoś sobie to wyobrazić?

Może i trudno, ale to byłoby jedyne legalne rozwiązanie, do którego dałoby się dodać sensowne wyjaśnienie. Czyli przyznanie, że wtedy 22 października Trybunał pracował w niewłaściwym składzie i dlatego trzeba sprawę rozpatrzyć jeszcze raz. Nie wiem, czy wyrok byłby inny, ale przynajmniej nie byłby kwestionowany. A jeśli chodzi o sam wyrok, to ja się z nim nie zgadzam.

Czytaj: Ewa Łętowska: Wyrok TK to wstęp do usuwania kolejnych wyjątków od zakazu aborcji>>
 

To byłoby jakieś pozytywne rozwiązanie, ale ono oznaczałoby przyznanie, że w Trybunale jest trzech dublerów, a może też powrót do debaty o wszystkich zmianach, jakim poddana została ta instytucja. A tego rządzący politycy nie chcą.

Na pewno nie chcą i dlatego zapewne szukają różnych wyjaśnień na to, co teraz dzieje się z wyrokiem i z projektem prezydenta, który miał być rozwiązaniem problemu.

Teraz obowiązuje przekaz, że nie można nic z tym zrobić, dopóki nie będzie znane uzasadnienie wyroku.

Jeśli chodzi o publikowanie wyroku, to politycy nie mają tu nic do decydowania. On ma być opublikowany niezależnie od tego, co oni o nim myślą. A wstrzymywanie publikacji jest łamaniem prawa. A jeśli uznanoby, że jest nieważny, to tylko reasumpcja przez Trybunał może go zmienić. Apeluję, by nie dawać się wciągać w dyskusję co robić z konkretnym wyrokiem, kiedy cała ta instytucja działa obecnie niezgodnie z konstytucją. To trzeba najpierw naprawić. Gdybyśmy mieli do czynienia z normalnym trybunałem, to cała ta dyskusja byłaby bezprzedmiotowa.

Na to raczej na razie nie zanosi się, politycy teraz koncentrują się na uzasadnieniu orzeczenia. Jeśli ono teraz stało się tak ważne, to może chcą nim coś załatwić. Może ono dopiero się pisze? Przedstawiciele władz politycznych to nawet jakoś specjalnie nas nie przekonywali, że Trybunał samodzielnie i bez ich udziału wydał ten wyrok, to może teraz uzasadnienie też jest przygotowywane pod polityczną potrzebę?

Być może, chociaż mnie jako byłemu prezesowi Trybunału Konstytucyjnego trudno to sobie wyobrazić. Ale widzę, że od czasu mojego prezesowania w kraju i w tej instytucji wiele się zmieniło. Natomiast na podstawie mojej wiedzy i praktyki mogę powiedzieć, że zanim w Trybunale puści się sprawę na posiedzenie, to jest ona przygotowana. Zwłaszcza, gdy jak w tym przypadku była szykowana przez parę lat.

 

Twierdzi pan, że to uzasadnienie musiało być gotowe przed rozprawą, na której zapadł wyrok?

Jestem przekonany, że ono było przygotowane. Zawsze tak było, że prezes zgadza się na rozprawę, gdy w sprawie jest konsensus, albo zdecydowana większość pozwalająca na wydanie wyroku. I to musi być solidnie przygotowane, włącznie z sentencją proponowanego wyroku i jego uzasadnieniem. No i przed rozprawą odbywają się narady, podczas których omawia się te zagadnienia. Szczególnie przy trudnych sprawach. Ja tej sprawy nie uważam za trudną z prawnego punktu widzenia, ale ona bez wątpienia była trudna pod względem politycznym. A więc na pewno była wielokrotnie dyskutowana w Trybunale. W tej sytuacji trudno mówić, że dopiero teraz pisane jest uzasadnienie. Owszem, podczas rozprawy mogą pojawić się jakiś nowe argumenty, które dla wyroku i uzasadnienia mogą mieć znaczenie. Ale to załatwia się pisemnie i jeśli te wystąpienia coś nowego wprowadzają, to z reguły załatwia się to poprzez korekty i uzupełnienia do przygotowanego wcześniej tekstu, co z reguły nie jest bardzo pracochłonne. Ze swojej praktyki pamiętam takie przypadki, ale jestem przekonany, że w tej sprawie nie było takiej potrzeby. Tak było gdy za moich czasów rozpatrywaliśmy pytanie, czy Traktat Lizboński jest zgodny z konstytucją, gdzie uzasadnienie miało ponad 300 stron i było bardzo skomplikowanym opracowaniem. Ale to zupełnie nieporównywalne sprawy. Jestem pewien, że ten wyrok z 22 października był solidnie przemyślany, a więc nie brzmi przekonywująco informacja, że jeszcze musi się toczyć jakaś praca nad tym uzasadnieniem i wszyscy muszą na to czekać.
Trybunał jest tak zorganizowany, że każdy z sędziów ma dwóch asystentów, którymi są doskonale przygotowani prawnicy, często profesorowie, do tego jest biuro orzecznictwa, a więc każdy wyrok i uzasadnienie do niego są doskonale przygotowane przed ostatecznym rozstrzygnięciem.

Czy możliwe jest, że teraz w tym uzasadnieniu wprowadzane są jakieś korekty, by ułatwić politykom wybrnięcie z tego pata, do którego doprowadzili inicjując orzeczenie Trybunału?

Na to może wskazywać polityczny kontekst, w którym jest mowa o oczekiwaniu na uzasadnienie wyroku. A na pewno to rzekome czy prawdziwe oczekiwanie na uzasadnienie jest wykorzystywane do uzasadniania zwłoki w publikacji wyroku i opóźnianiu prac nad zapowiadaną nowelizacją ustawy. Ale to tylko pretekst, bo brak uzasadnienia nie musi i nie może jednego i drugiego wstrzymywać. Także jeśli chodzi o projekt zmian w ustawie, bo po pierwsze jest on już przygotowany przez prezydenta, a po drugie jeśli miałby być jakoś modyfikowany, to autorzy tych zmian z uzasadnienia nie dowiedzą się niczego, czego nie wiedzieliby po lekturze sentencji wyroku i wysłuchaniu ustnego uzasadnienia wygłoszonego po jego ogłoszeniu. Sędzia sprawozdawca, albo przewodniczący składu przedstawia motywy wyroku. Zresztą to, co zostało wygłoszone w ustnym uzasadnieniu, musi się znaleźć w pisemnym.

Czyli żadnego zaskoczenia nie może być?

Oczywiście, że nie. A na pewno nie może być takiego, które zmieniałoby znaczenie wyroku. Owszem, tam można szukać jakichś niuansów, to może być przedmiotem analiz naukowych, ale nie wyobrażam sobie, żeby były tam jakieś stwierdzenia mające znaczenie dla ewentualnych prac legislacyjnych nad nową wersją tego przepisu, jeśli politycy chcą ją uchwalić. A tym bardziej nie rozumiem, jakie to może mieć znaczenie dla decyzji o publikacji wyroku. Orzeczenie wydane przez Trybunał Konstytucyjny musi być niezwłocznie opublikowane. A w państwie prawa innej możliwości nie ma.
A jeśli politykom uzasadnienie jest do czegoś potrzebne, to już dawno powinni je dostać. Zupełnie nie widzę powodów do takiego przeciągania tego ujawnienia uzasadnienia. Na pewno przyczyną nie są trudności z jego napisaniem. No chyba, że dzieje się z tym dokumentem coś, o czym nie wiemy.

Powiedział pan, że nie zgadza się w tym wyrokiem. To czego teraz można oczekiwać?

Na razie jedno, co jest pewne, to poważne niepokoje społeczne, a nawet zamieszki na ulicach, które on wywołał. Według mnie stan prawny, który on miałby wykreować, jest nie do przyjęcia przez większość społeczeństwa. Ale o ile ten tak zwany kompromis z 1993 roku jakoś do tej pory się utrzymywał, to po tym wydarzeniu już może nie być do niego powrotu. Wydaje mi się, że on musi być na nowo wypracowany w szerokiej publicznej debacie i być może przyjęty w ogólnonarodowym referendum. Mamy tę instytucję i ona jak najbardziej nadaje się do rozwiązania tego problemu.
W mojej ocenie jedyny pozytywny efekt tego wyroku jest taki, że wywołał znowu dyskusję na ten temat, która być może doprowadzi do jakiejś nowej jakości w tej dziedzinie.

Czytaj: Prof. Lech Garlicki: Tylko bardziej precyzyjna regulacja może zastąpić przepis usunięty przez Trybunał>>
…………….....................
Bohdan Zdziennicki - doktor nauk prawnych, w latach 2001–2010 sędzia Trybunału Konstytucyjnego, prezes TK w latach 2008–2010.