Praktykujący na niwie prawa karnego zapewne przywykli do czynności organów ścigania, które odbiegają od zasad rzetelnego postępowania. Już w sprawach o wykroczenia rutynowo wzywa się jako świadka osobę, która w istocie jest podejrzewana o popełnienie wykroczenia. Protokół z przesłuchania jej w charakterze świadka trafia do akt, a późniejsza zmiana roli w postępowaniu, wprawdzie pozbawia te zeznania walorów dowodowych, ale faktycznie nadal tkwią w aktach i sąd może się z nimi zapoznać. To się oczywiście zdarza też w postępowaniu karnym. W Kodeksie postępowania karnego nie ma bowiem instytucji, która pozwalałaby oczyścić materiał procesowy (akta sprawy) z dokumentów które utraciły wartość dowodową, zwłaszcza uzyskanych z naruszeniem przepisów postępowania. Nie wystarczy sama teoria owoców zatrutego drzewa, nawet jeśli zostanie uwypuklona stosownym przepisem k.p.k., ale konieczna będzie powiązana z nią faktyczna eliminacja dowodu z akt, połączona ze zmianą osobową składu sądu, gdy wadliwe uzyskanie dowodu zostanie stwierdzone dopiero w postępowaniu sądowym. Wiadomo, że co się zobaczy tego nie da się „odzobaczyć”, toteż ważne, by skład sądu, który nie ma się opierać na danym dowodzie, nie wiedział o jego istnieniu i tym, co z niego wynika. W innym razie wadliwie uzyskany dowód, może nieformalnie wpływać na ocenę innych dowodów (np. rozbieżnych zeznań świadków).

 

Nadmierna ingerencja w prawa procesowe

W postępowaniu karnym, sposób gromadzenia dowodów, dynamika czynności, powinny być skorelowane z gwarancjami procesowymi, umożliwiającymi rzetelną i godną obronę. W tym kontekście, niezmiennie oceniam jako skandaliczne, zwłaszcza w sprawach przestępczości gospodarczej (tzw. białych kołnierzyków), zatrzymania o wczesnych godzinach porannych, prowadzone w sposób właściwy walce z terroryzmem, przestępczością zorganizowaną o charakterze zbrojnym. Wiadomo że na wypielęgnowanego prezesa zarządu, prowadzącego stateczne życie, taka czynność będzie wywierała zazwyczaj większy wpływ, niż na członka zorganizowanej grupy przestępczej z przeszłością kryminalną. Taka praktyka – zatrzymań, ale także przeszukań, prowadzonych w sposób odbiegający od potrzeb – stanowi nieproporcjonalne uderzenie w prawa zatrzymanego i może negatywnie wpłynąć na jego obronę.

Jeszcze dalszą ingerencję stanowi tymczasowe aresztowanie, które sprawia niejednokrotnie wrażenie tzw. aresztu wydobywczego. Propozycja, że złożenie określonych wyjaśnień czy wskazanie obciążających dowodów, spowoduje skrócenie okresu tymczasowego aresztowania albo zapobiegnie złożeniu wniosku o jego zastosowanie, to nieetyczna praktyka. W istocie stanowi wszak przełamanie zasady, że nikt nie jest zobowiązany dostarczać dowodów swojej winy.

W praktyce zdarzają się sytuacje, w których podejrzany stoi przed dylematem, czy skorzystać z uprawnienia i np. konsekwentnie odmawiać składania wyjaśnień i zostać pozbawionym wolności przez tymczasowe aresztowanie, czy złożyć obciążające wyjaśnienia i odpowiadać w postępowaniu z tzw. „wolnej stopy” czyli przy zastosowaniu wolnościowych środków zapobiegawczych. Organy ścigania w ten sposób ułatwiają sobie pracę, ingerując w gwarancje procesowe.

 

Wyeliminowanie tymczasowego aresztowanie w śledztwie

Jednym ze sposobów na legislacyjne przecięcie tej praktyki, jest wyeliminowanie możliwości tymczasowego aresztowania w toku postępowania przygotowawczego. Stanowiłoby to sensowne powiązanie faktów – jeśli organy ścigania są przekonane, że mają do czynienia ze sprawcą przestępstwa, to powinny wnieść akt oskarżenia, a jeśli mają wątpliwości wynikające z niedostatecznego materiału dowodowego, to nie powinny stosować tymczasowego aresztowania, które jest drastycznym środkiem. Przecież postępowanie dowodowe można dalej prowadzić przed sądem. Ten prosty zabieg legislacyjny, mógłby wreszcie usunąć praktykę wieloletniego prowadzenia śledztw, których skutkiem ubocznym jest m.in. to, że świadkowie przesłuchiwani przed sądem, niewiele już pamiętają z przebiegu zdarzeń i znaczna część ustaleń faktycznych bazuje na protokołach z postępowania przygotowawczego, a więc na przesłuchaniach, w których podejrzani i obrońcy nie mogli uczestniczyć, gdy prowadzono je w fazie in rem. Długotrwałość śledztwa, z którego wiele czynności jest powtarzanych w stadium jurysdykcyjnym, przekłada się też na nadmierną długość całego postępowania karnego.

Kodeks postępowania karnego wymaga zmian. Tylko czy wola polityczna pójdzie w parze z obiektywną potrzebą? Stosowanie rozwiązań uprzednio krytykowanych, nie byłoby eleganckie ani etyczne. Gwarancje procesowe przysługują niezależnie od tego z jakich środowisk podejrzani się wywodzą i jakich czynów dotyczy postępowanie. Pilne ich przestrzeganie, nie utrudnia postępowania, lecz chroni przed niesłusznym skazaniem, czy nieadekwatną karą.

Dariusz, Dutkowski, adwokat prowadzący własną kancelarię prawną

 

Przedsprzedaż