Jeśli bank w umowie kredytu konsumenckiego nie zawrze elementów wymaganych przez ustawę o kredycie konsumenckim, to kredytobiorcy przysługuje uprawnienie do skorzystania z kredytu darmowego. Oznacza to, że będzie on spłacał jedynie kapitał kredytu. Banki jednak zwykle nie uznają roszczeń kredytobiorców o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego i sprawy trafiają do sądów.

Wysokość opłaty sądowej zależy od wartości przedmiotu sporu. Konsument (bądź osoba fizyczna prowadzącą gospodarstwo rodzinne) w sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia wynoszącej ponad 20 tys. złotych zobowiązany jest do uiszczenia opłaty stałej w wys. 1 tys. zł. Z kolei poniżej wskazanej granicy obowiązuje ogólna zasada naliczania opłaty od pozwu w wysokości 5 proc. wartości przedmiotu sporu. Bardziej skomplikowane są rozliczenia z pełnomocnikami. W sprawach dotyczących sankcji kredytu darmowego nie ma jednego powszechnie przyjętego modelu rozliczania się kancelarii prawnej z klientem. Ciągle jednak banki wygrywają wiele spraw, zatem nie każdy konsument chce zaryzykować i wyłożyć pełnomocnikowi z góry ustaloną kwotę.

Czytaj: Nie trzeba spłacać zadłużenia, żeby skorzystać z sankcji kredytu darmowego >>

Różnice mogą być spore

Oferty podmiotów oferujących pomoc są bardzo różne, tym bardziej, że są to zarówno spółki kapitałowe, jak kancelarie adwokatów i radców prawnych.

- Tak naprawdę rozbieżności występują już na pierwszym etapie: niektóre podmioty pobierają opłatę za wstępną analizę umowy zawartej z bankiem, inne - robią to za darmo. Dodatkowo ostatnimi czasy pojawiają się również skierowane do kredytobiorców oferty cesji. W takiej sytuacji klient otrzymuje pewną kwotę pieniędzy od cesjonariusza jeszcze przed faktycznym zainicjowaniem sprawy, a w zamian przenosi na tego ostatniego swoje prawa do dochodzenia roszczeń z tytułu sankcji kredytu darmowego i w samym procesie bierze udział już - co najwyżej - jako świadek, a nie strona – tłumaczy Kamil Szpyt, radca prawny, Kancelaria Radcy Prawnego Dr Kamil Szpyt.

Niejednokrotnie kwota ta jest znacznie niższa od tej, którą mógłby uzyskać w wyniku procesu – o ile wygrałby proces. Jest to spowodowane faktem, że różnica pomiędzy rzeczonymi kwotami będzie w tym przypadku stanowiła potencjalny zysk cesjonariusza, z uwagi na który ten w ogóle będzie zainteresowany zawarciem umowy przelewu wierzytelności. Z drugiej strony cesjonariusz w tym przypadku ponosi ryzyko przegranej sprawy.

Sprawa sprawie nie jest równa

Wysokość wynagrodzenia z tytułu prowadzenia sprawy jest uzależniona od indywidualnego stanu faktycznego danej sprawy. Może się zdarzyć tak, że z pozoru dwie podobne do siebie sprawy zostaną wycenione przez tego samego pełnomocnika w różnej wysokości, gdyż po analizie stanu faktycznego sprawy dojdzie on do przekonania, że jedna sprawa zawiera bardziej złożony stan prawny i faktyczny niż druga.

- Wskazując na praktyczne przykłady dotyczące sposobu ustalania modelu wynagradzania pełnomocnika podaję, iż w mojej kancelarii preferuję zawarcie z klientem umowy, na podstawie której ustalana jest jedna opłata początkowa, stanowiąca ryczałtowe wynagrodzenie za postępowanie w sprawie – niezależne od czasu trwania takiego postępowania oraz dodatkowo ustalenie płatności za każdą odbytą rozprawę. Oprócz powyższych opłat na wynagrodzenie pełnomocnika składa się również kwota zasądzona przez sąd tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego - komentuje Beata Strzyżowska, radca prawny z Kancelarii Radcy Prawnego Beata Strzyżowska.

Natomiast funkcjonują również takie modele wynagrodzenia, w których poza opłatą początkową (najczęściej za sporządzenie pozwu oraz reprezentację przez sądem I instancji) klienci są zobowiązani do dokonywania osobnych płatności za każdą instancję oraz do uiszczenia określonej opłaty tytułem tzw. success fee.

 

Częstym elementem umowy jest opłata od sukcesu

Opłata od sukcesu najczęściej określana jako ustalony procent np. od roszczeń, kwoty kredytu lub innej wartości, na którą umówiły się strony umowy i należna będzie pełnomocnikowi jedynie w sytuacji, gdy sprawa zostanie skutecznie zakończona.

Gdy chodzi o umowy zawierane z kancelariami radcowskimi i adwokackimi, success fee nie stanowi jedynego składnika wynagrodzenia.

- W przypadku przedstawicieli tych zawodów w umowie musi się również zawierać jakiś "stały" składnik wynagrodzenia. Dodatkowo strony mogą ustalić, że profesjonalny pełnomocnik otrzymuje także zasądzone od drugiej strony koszty zastępstwa procesowego – mówi Kamil Szpyt.

Z innymi podmiotami bywa z tym różnie

Zwykle jednak możliwe są do wyboru różne warianty umowy: albo wyższa jest opłata wstępna, a niższa opłata od sukcesu, albo odwrotnie.

- Oferta naszej kancelarii zawiera kilka wariantów cenowych, dostosowanych do parametrów spaw, tak aby konsument mógł wybrać najlepszą opcję dla siebie. Zaczyna się od opłaty wstępnej w wysokości 2 490 zł brutto, a najniższe wynagrodzenie w przypadku wygranej wynosi 6 proc. brutto, liczone od łącznej kwoty kredytu oddanej do dyspozycji klientowi na mocy umowy kredytu. Przy tak ukształtowanym wynagrodzeniu od sukcesu, konsument już w chwili zawarcia umowy z kancelarią, wie jak będzie kształtowało się jego wynagrodzenie, gdyż zostało ono ustalone o parametry niezmienne w całym okresie trwania sprawy – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny w Bochenek, Ciesielski i Wspólnicy Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych sp. k.

Z jednej strony wynagrodzenia kancelarii w postaci premii od sukcesu przy niskiej opłacie wstępnej są dla klientów kuszące, gdyż wygrana w sprawach dotyczących sankcji kredytu darmowego nie jest pewna, a gdy większość wynagrodzenia pełnomocnika to premia od sukcesu, nie muszą obawiać się, że wyłożą na prowadzenie sprawy sporo pieniędzy, a nic nie zyskają w razie przegranej. Z drugiej strony jednak nie wszystkie firmy podchodzą uczciwie i są podmioty, które kuszą klientów niską opłatą początkową, zastrzegając jednocześnie bardzo wysoką opłatę za osiągnięcie przez kredytobiorcę korzyści – przy czym pojęcie korzyści często jest w umowie zdefiniowane w sposób lakoniczny, co pozwala takiej kancelarii do nałożenia kilkudziesięciotysięcznych opłat z tytułu prowizji za wygraną sprawę. Zdarzają się też sytuacje, gdy w umowie zostały "zaszyte" klauzule mówiące, że w przypadku przegranej klient zobowiązany jest ponieść pewne minimalne wynagrodzenie podmiotu, z którym współpracuje, podyktowane kosztami prowadzenia sprawy. Zatem za każdym razem konieczne jest przeanalizowanie warunków umowy i zastanowienie się, czy dla konkretnej osoby w konkretnej sytuacji jest ona opłacalna.