Już 1 lipca 2024 r. mają wejść w życie przepisy wdrażające dyrektywę DAC7, która reguluje kwestię raportowania handlu w internecie. Rząd przyjął na początku kwietnia projekt ustawy, zakładający iż operatorzy platform internetowych będą przekazać szefowi Krajowej Administracji Skarbowej raporty o tym, ile zarobili sprzedający. Co ważne, dane będą raportowane wstecz, ponieważ Polska spóźnia się z wdrożeniem dyrektywy. Do końca stycznia 2025 r. platformy przekażą raporty za 2023 r. i 2024 r.

Spać spokojnie mogą tylko drobni sprzedawcy towarów, którzy w ciągu roku dokonują mniej niż 30 transakcji, a ich łączne wynagrodzenie nie przekroczy 2 tys. euro (obecnie to ok. 8660 zł). Wystarczy jednak przekroczenie jednego z tych wskaźników, by raport trafił do skarbówki. Platforma będzie miała obowiązek przekazać danych, gdy ktoś ma w ciągu roku np. 35 transakcji po 100 zł (w sumie 3500 zł), albo 20 transakcji po 500 zł (w sumie 10 tys. zł).

Jak podkreśla Magdalena Jaworska, doradczyni podatkowa, radczyni prawna, partnerka w Quidea, nowe przepisy nie zmienią zasad opodatkowania handlu w internecie, ale administracja skarbowa zyska nowe dane dotyczące sprzedaży online, które wykorzysta do sprawniejszego typowania podatników do kontroli. Celem jest walka z szarą strefą. 

Czytaj w LEX: Wspólne kontrole w UE – nowe narzędzie transgranicznej współpracy organów podatkowych. Znaczenie dla cen transferowych >

 

Kogo sprawdzi skarbówka

Skarbówka już teraz sprawdza handel w internecie, ale dzięki DAC7 zyska więcej danych. Jak wyjaśnia Justyna Pasieczyńska, rzecznik prasowy szefa Krajowej Administracji Skarbowej, KAS sprawdza w szczególności te osoby, które handlują na dużą skalę przez internet, ale nie zarejestrowały działalności gospodarczej, mimo iż skala ich działań przekracza standardową sprzedaż rzeczy należących do majątku prywatnego. Sprawdza też osoby, które mają zarejestrowaną działalność gospodarczą, ale próbują ukryć swoją działalność lub jej rozmiar, by uniknąć płacenia podatków w ogóle albo zaniżyć ich wysokość. 

- Krajowej Administracji Skarbowej nie interesuje prywatna sprzedaż drobnych używanych rzeczy. Za przedsiębiorcę nie zostanie uznana osoba, która sporadycznie sprzedaje np. używane ubrania. Inaczej będzie jednak w przypadku, gdy ktoś sprzedaje ubrania w dużych ilościach, powtarzalnych wzorach, różnych rozmiarach i z dużą częstotliwością, co wskazuje na handlowy obrót. Taka osoba może zostać wezwana do złożenia wyjaśnień w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i unikania opodatkowania – wyjaśnia Justyna Pasieczyńska. 

Czytaj w LEX: Obowiązki sprawozdawcze operatorów platform cyfrowych w UE– kolejny przykład "Wielkiego Brata" w podatkach? >

 

Czy będzie wysyp nowych działalności gospodarczych

Według Konrada Turzyńskiego, doradcy podatkowego, partnera w Kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec i Partnerzy, nowe przepisy mogą doprowadzić do rejestracji nowych działalności gospodarczych przez osoby handlujące przez internet.

- Na taki efekt poczekamy około roku lub dwóch lat, zanim upowszechni się świadomość dotycząca nowych przepisów, a skarbówka zacznie prowadzić na ich podstawie kontrole i spektakularne postępowania. Takie kontrole będą dotyczyły prawdopodobnie handlu na większą skalę, czyli w praktyce osób przeprowadzających kilkaset transakcji rocznie. W przypadku mniejszych działalności nowe przepisy będą mały przede wszystkim efekt mrożący. Być może w oparciu o nowe narzędzia analityczne skarbówka opracuje system automatycznej wysyłki pism do podatników, np. o takiej treści: "zauważyliśmy dokonywane przez pana/panią transakcje i prosimy o złożenie wyjaśnień" - mówi Konrad Turzyński. 

Magdalena Jaworska zwraca uwagę, że trudno obecnie przewidzieć, w jakim stopniu DAC7 skłoni osoby działające w internecie do zarejestrowania działalności gospodarczej. Wszystko zależy od indywidualnych czynników. Platforma nie zaraportuje sprzedawcy, który dokona w ciągu roku mniej niż 30 transakcji, a jego łączne nie przekroczy równowartości 2 tys. euro. Z drugiej strony sprzedawca może spełniać warunki do zarejestrowania działalności gospodarczej, nawet jeśli nie podlega raportowaniu. Chodzi np. o sytuację, w której równolegle sprzedaje towary na różnych platformach, ale na niewielką skalę.

- Każdą sytuację należy więc ocenić indywidualnie, z perspektywy okoliczności, w jakich działa sprzedawca oraz skali jego działalności. Bez wątpienia jednak handlujący w internecie powinni być bardziej czujni w aspekcie uzyskiwanego przez platformy przychodu - mówi Magdalena Jaworska.

Czytaj w LEX: Wykorzystywanie mieszkania w działalności gospodarczej >

 

Sprzedaż majątku prywatnego najczęściej bez podatku

Podobne obserwacje ma Grzegorz Grochowina, szef Zespołu Zarządzania Wiedzą w Departamencie Podatkowym w KPMG w Polsce.

- Przekroczenie progu 2 tys. euro lub 30 transakcji nie oznacza automatycznie, że podatnik ma obowiązek zarejestrowania działalności gospodarczej. Wiele osób sprzedaje w internecie rzeczy należące do majątku prywatnego, które po upływie pół roku od nabycia są zwolnione z podatku – mówi Grzegorz Grochowina.

Wyjaśnia, że zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 8 lit d ustawy o PIT sprzedaż rzeczy jest wolna od opodatkowaniu po upływie sześciu miesięcy od ich nabycia, o ile nie następuje w wykonaniu działalności gospodarczej. Wystarczy więc poczekać pół roku, by bez podatku sprzedać np. niepotrzebne ubrania i książki, ale także rzeczy bardziej wartościowe, jak samochód czy sprzęt elektroniczny. W przeciwnym wypadku pojawi się konieczność zapłacenia podatku od dochodu.

Więcej w LEX: Sprzedaż rzeczy ruchomych - opodatkowanie podatkiem dochodowym od osób fizycznych >

- Jednak nawet szybka sprzedaż nie oznacza konieczności zapłaty PIT. Przykładowo osoba, która kupuje nowy sprzęt za 1000 zł, a po miesiącu sprzedaje za 800 zł, nie osiąga dochodu, więc nie płaci podatku – wyjaśnia Grzegorz Grochowina.

Działalność nierejestrowana nie zawsze korzystna

Według Magdaleny Jaworskiej dla osób, które szukają tylko dodatkowego źródła przychodu, optymalnym rozwiązaniem może być działalność nierejestrowana. Jest ona przewidziana dla bardzo małej skali przychodów - 3181,50 zł miesięcznie w pierwszej połowie 2024 r, a od lipca 2024 limit wyniesie 3225 zł. Przekroczenie tego progu oznacza konieczność zarejestrowania działalności gospodarczej w ciągu 7 dni. 

- Osoba handlująca w internecie jest wówczas odciążona od wypełniania obowiązków związanych z ZUS czy płacenia zaliczek na podatek dochodowy. Musi jednak zmieścić się w miesięcznym limicie przychodowym - mówi Magdalena Jaworska. 

Grzegorz Grochowina zwraca uwagę na inne uciążliwe wymogi związane z prowadzeniem działalności nierejestrowanej, jak m.in. konieczność prowadzenia ewidencji. Problematyczny jest też miesięczny limit. Może się np. zdarzyć, że osoba uzyskująca miesięcznie średnio 1000 zł przychodu, osiągnie w jednym miesiącu np. 3500 zł, co będzie oznaczać konieczność założenia właściwej działalności gospodarczej.

- Wydaje się więc, że nowe przepisy w pewien sposób skomplikują handel w internecie – podsumowuj Grzegorz Grochowina.

 

Kiedy trzeba mieć kasę fiskalną

Dużym utrudnieniem może być też konieczność ewidencjonowania sprzedaży na kasie fiskalnej, o czym mówi interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 3 kwietnia 2024 r. (nr 0114-KDIP1-3.4012.50.2024.3.KP). Chodziło o kobietę prowadzącą działalność nierejestrowaną, która sprzedaje przez internet m.in. używane ubrania ramach sprzedaż nierejestrowanej. Podatniczka uznała, że nie musi mieć kasy fiskalnej, ponieważ całość zapłaty otrzyma na rachunek bankowy, a z dowodów dokumentujących sprzedaż jednoznacznie wynika, jakiego klienta oraz transakcji dotyczy zapłata.

Fiskus stwierdził jednak, że nie przysługuje jej zwolnienie przedmiotowe określone w par. 2 ust. 1 rozporządzenia w sprawie zwolnienia z obowiązku stosowania kas fiskalnych, bo nie spełnia jednego z warunków. To dlatego, że dane klienta (imię i nazwisko) widzi jedynie w momencie akceptacji sprzedaży, a w ewidencji zapłaty nie posiada adresu nabywcy. Może natomiast skorzystać ze zwolnienia podmiotowego, do 20 tys. zł rocznie. Po przekroczeniu limitu musi ewidencjonować sprzedaż na kasie fiskalnej. 

Czytaj w LEX: Zwolnienie podmiotowe z obowiązku ewidencjonowania obrotu przy zastosowaniu kas rejestrujących na przykładach >

- Niezależnie od tego, czy sprzedający prowadzi zarejestrowana działalność gospodarczą, czy działalność nierejestrowaną, powinien pamiętać przede wszystkim o dokumentowaniu kosztów uzyskania przychodów. Należy zadbać o dowody potwierdzające ceny nabycia towarów, które sprzedajemy później przez internet, by móc ustalić dochód. Jeśli podatnik o to nie zadba, odtworzenie tych dowodów w późniejszym czasie wymaga ogromnego nakładu pracy i okazuje się często niemożliwe. Może się to skończyć zapłatą podatku od przychodu, bez możliwości odliczenia kosztów - mówi Konrad Turzyński. 

 

Problemy z wstecznym raportowaniem 

Magdalena Jaworska zwraca też uwagę, że wsteczne raportowanie danych będzie dużym wyzwaniem dla platform. Ich operatorzy muszą bowiem polegać nie tylko na danych, które mają wewnętrznie w swoich systemach, ale również będą zobowiązane do uzyskania dodatkowych informacji od sprzedawców.

- A chodzi tutaj o sprzedawców, którzy w dowolnym okresie od 2023 r. do momentu wejścia w życie ustawy wdrażającej dyrektywę byli aktywnymi sprzedawcami na platformie. Dodajmy, że nie zawsze ci sprzedawcy będą aktywni po dacie wejścia w życie nowych przepisów. I tutaj sprawa się komplikuje. Mogą bowiem wystąpić sytuacje, gdy sprzedawca skasował swoje konto. Sytuacje takie, nie byłyby dla platform tak nadmiernie uciążliwe, gdyby implementacja przepisów do krajowego porządku prawnego wykonana została na czas. Przyjmując natomiast, że przepisy wejdą w życie 1 lipca br., to platformy muszą dokonać odpowiednich weryfikacji swoich kontrahentów 18 miesięcy wstecz. Jak dołożymy do tego fakt, że często mówimy o wielu tysiącach podmiotów handlujących na platformie, to okazuje się że termin na przygotowanie do spełnienia pierwszych obowiązków (raportowanie i dochowanie należytej staranności) wcale nie jest taki długi - mówi partnerka w Quidea.

Należy też pamiętać, że projekt zakłada sankcje nie tylko dla raportujących platform internetowych, ale również dla sprzedawców. Jeżeli sprzedawca pomimo dwukrotnego ponowienia wystąpienia o przekazanie danych nie przekaże do operatora platformy w terminie 60 dni od dnia pierwotnego wystąpienia, odpowiednich danych, to wówczas zostanie mu wstrzymywana wypłata wynagrodzenia należnego z tytułu sprzedaży aż do momentu przekazania tych informacji. Gdy jednak z pewnych względów (np. technicznych, prawnych) nie będzie możliwa blokada środków, wówczas operator platformy ma obowiązek zablokowania możliwości wykonania sprzedaży aż do momentu przekazania tych informacji. W praktyce sprzedawcy może więc grozić nawet zablokowanie biznesu sprzedażowego na danej platformie.