Z danych Sądu Okręgowego w Warszawie wynika, że w październiku 2018 r. do rozstrzygnięcia w pierwszej instancji czeka blisko 2600 spraw, a w drugiej - 200.  Sprawy frankowe stanowiłą już aż 18 proc. wszystkich spraw. – Ten problem powinien zostać rozwiązany systemowo – mówi Joanna Bitner, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Jej sąd jest inicjatorem ważnych dla frankowiczów pytań. O sprawie sędziego Kamila Gołaszewskiego, który skierował pytania do TSUE w kwietniu, już pisaliśmy. Okazuje się jednak, że wcześniej, bo w styczniu 2018 r., swój wniosek do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie rozbieżności skierowała prezes Bitner. - Dopóki nie nastąpi uporządkowanie zasadniczych kwestii na poziomie Sądu Najwyższego, dopóty będzie rozchwianie judykatury, a co za tym idzie – wielka niepewność prawa. To nie jest dobre dla obywateli - wskazuje sędzia.

W czym tkwi problem? - Po 10 latach od wybuchu kryzysu finansowego, nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na proste pytania: jakie skutki abuzywności ostatecznie przyjmie sąd oraz dlaczego do sankcji nieważności, mimo sprzeczności z prawem, składy orzekające sięgają tak rzadko i z taką rezerwą – tłumaczy Iwo Gabrysiak, wspólnik zarządzający Gabrysiak i Wspólnicy, reprezentujący frankowiczów. Jego zdaniem, to Sąd Najwyższy wywołał chaos orzeczniczy w sprawach frankowych. Dlatego potrzebny jest niezwłocznie jego głos aby przywrócić zaufanie do wymiaru sprawiedliwości w orzecznictwie konsumenckim. SN ma szansę go zabrać. Motywacją do szybszego zajęcia się wnioskiem może być prokonsumenckie stanowisko Polski wysłane do TSUE w odpowiedzi na pytania sędziego Gołaszewskiego.  - To jest kawała solidnej, prawniczej roboty - uważa Marcin Szymański, adwokat, partner w kancelarii Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy  - Aż miło czyta się stanowisko rządu zgodne z orzeczeniami TSUE. Skutkiem usunięcia klauzuli może być albo upadek umowy, albo obowiązywnie umowy bez niej. Jedynie w szczczególnej sytuacji, kiedy upadek umowy byłby niekorzystn dla konumenta, sąd może rozważyć jej uzupełnienie - dodaje Szymański.
 

 

 

Pytania do Sądu Najwyższego

Wniosek do SN liczy ponad trzydzieści stron. Prezes SO informuje w nim o istotnych rozbieżnościach w orzecznictwie Sądu Okręgowego w Warszawie i w sądach rejonowych w jego okręgu w sprawach dotyczących roszczeń wynikających z umów  We wniosku opisuje bardzo dokładnie problemy z jakimi muszą zmierzyć się sądy. Generalnie przedstawia następujące koncepcje pojawiające się w wydawanych wyrokach:

  • część sądów przyjmuje, że eliminacja klauzul o przeliczeniach kursowych doprowadza do nieważności umowy kredytowej w całości;
  • inne przyjmują, że eliminacja klauzul o przeliczeniach kursowych nie prowadzi do nieważności, a przekształca kredyt w zobowiązanie w PLN, w którym oprocentowanie liczone jest z parametrem LIBOR lub EURIBOR w zależności od tego, która waluta służyła wcześniej do przeliczeń kursowych;
  • trzecia grupa rozstrzyga przyjmując, że eliminacja klauzul o przeliczeniach kursowych nie prowadzi ani do nieważności, ani nie przekształca kredytu w zobowiązanie w PLN, a jedynie powoduje konieczność przejścia na średni kurs NBP.

Prezes Bitner podkreśla, że bardzo rozbieżne poglądy występują w szczególności w sprawach niekasacyjnych. – W efekcie prawo obywateli do sądu jest obarczone nadmierną niepewnością – pisze prezes Bitner we wniosku do SN. I podkreśla, że ewentualne uchwały SN wskazujące, które z koncepcji są prawidłowe, będą miały doniosłe znaczenie dla praktyki sądowej. - W tych sprawach trudno też liczyć na ugodę. Miałam sprawę, gdzie już nie było dużo różnic, strony mogły się dogadać. Bank powiedział jednak, że nie zawrze ugody, bo będzie to precedensem dla innych spraw. Adwokaci mówią, że na każde możliwe rozstrzygnięcie mogą wyciągnąć z teczki po trzy orzeczenia, z całej Polski - podkreśla sędzia Bitner.

Iwo Gabrysiak liczy, że po ponad już 10 miesiącach pracy nad zagadnieniami prawnymi, Biuro Studiów i Analiz SN sformułuje je w taki sposób, że podjęte uchwały rozwieją wszystkie wątpliwości sądów i konsumentów, odnośnie tego, jak rozstrzygać o wadliwych umowach kredytowych. -  Co do tego bowiem, że umowy te były prawnie wadliwe, nikt nie ma wątpliwości – podkreśla Gabrysiak.

Zdaniem Marcina Szymańskiego już samo usunięcie rozbieżności w orzecznictwie w zakresie skutków stwierdzenia abuzywności postanowień umowy, a w szczególności pełne zastosowanie w orzecznictwie sądów polskich wniosków wynikających z orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE - znacząco przyśpieszy i ułatwi dochodzenie roszczeń konsumentów. Tyle, że pozostaje pytanie, czy sądy się do niego zastosują.

Damian Nartowski, radca prawny, prowadzący sprawy frankowe zastanawia się czy nawet "siódemkowa" uchwałą SN rzeczywiście pomoże, zwłaszcza że nie rozstrzygnie wszystkich stanów faktycznych i możliwych argumentacji. - W zakresie skutków wyroku Sądu Ochrony Konsumentów i Konkurencji dla innych umów, zawartych przy użyciu wadliwego wzorca, mamy uchwałę składu 7 sędziów, mamy nawet orzeczenie TSUE w polskiej sprawie Biura Podróży Partner C-119/15, mamy nowelizację przepisów, a i tak większość sądów prowadzi incydentalną kontrolę wzorca i bada przesłanki sprzeczności z dobrymi obyczajami i rażącego naruszenia interesów konsumenta - zwraca uwagę Damian Nartowski. - Dotychczas zaś SN starał się wydawać salomonowe rozstrzygnięcia, tyle że one nie były ekonomicznie korzystne dla kredytobiorców oraz nie niosły odczuwalnej sankcji dla banków - dodaje. Mecenas Szymański przyznaje, że sądy muszą sobie uświadomić, że ochrona konsumentów to nie jest luksus dla bogatych krajów. 

O co pyta sędzia Gołaszewski

Okazuje się, że szybszy niż Sąd Najwyższy jest polski rząd. Już w sierpniu 2018 r. przygotował swoje stanowisko  do sprawy sędziego Kamila Gołaszewskiego (sprawa  C-260/18) - można je w całości poznać tutaj.  Generalnie sędzia zapytał o konsekwencje unieważnienia klauzuli w umowie:

  • Czy jeśli skutkiem uznania określonych postanowień umownych, określających sposób spełnienia świadczenia przez strony (jego wysokość), za nieuczciwe warunki umowne w rozumieniu dyrektywy 93/13/EWG miałby być niekorzystny dla konsumenta upadek całej umowy, możliwe staje się wypełnienie luk w umowie. Nie chodzi jednak o  jednoznaczne zastąpienie nieuczciwego warunku, ale jej uzupełnienie w oparciu o przepisy prawa krajowego.
  • Czy ewentualna ocena skutków upadku całej umowy dla konsumenta powinna następować przy uwzględnieniu okoliczności istniejących w chwili jej zawarcia, czy też w chwili zaistnienia sporu pomiędzy stronami odnośnie skuteczności danej klauzuli  i jakie ma znaczenie stanowisko wyrażane w toku takiego sporu przez konsumenta?
  • Czy możliwe jest utrzymanie w mocy postanowień stanowiących w myśl norm dyrektywy 93/13/EWG nieuczciwe warunki umowne jeśli przyjęcie takiego rozwiązania byłoby w chwili rozstrzygania sporu obiektywnie korzystne dla konsumenta?
  • Czy uznanie za nieuczciwe postanowień umownych określających wysokość i sposób spełnienia świadczenia przez strony może prowadzić do sytuacji, w której ustalony na podstawie treści umowy z pominięciem skutków nieuczciwych warunków kształt stosunku prawnego odbiegać będzie od objętego zamiarem stron w zakresie obejmujących główne świadczenie stron?  Czy zatem możliwe jest dalsze stosowanie innych, nieobjętych zarzutem abuzywności postanowień umownych?

 

 

 

Rząd po stronie konsumentów

Bogusław Majczyna z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pełnomocnik  Polski przed TSUE pzedstawił prokonsumenckie stanowisko. W odpowiedzi na pierwsze pytanie uznał, że uzupełnienie luk w umowie, w żadnym wypadku nie jest możliwe, jeżeli skutkiem uznania określonych postanowień umownych za nieuczciwe warunki umowne, byłby korzystny dla konsumenta upadek całej umowy. Wskazał też, że ocena skutków upadku całej umowy jest dokonywana przez konsumenta, a o wszystkich ma go pouczyć sąd. I to opinia kredytobiorcy powinna zostać uwzględniona przez sąd przy rozstrzyganiu o skutkach uznania postanowienia za niedozwolone. - Zgadzam się, że decyzja o upadku umowy, powinna być  podejmowana przez bardzo dobrze poinformowanego konsumenta. Jeżeli nie ma woli utrzymania jej przy życiu, zna konsewkencje upadku, np. bank może żądać zwroty wypłaconego świadczenia, a on wpłaconych, sąd ją unieważnia - tłumaczy Marcin Szymański. 

W odpowiedzi na trzecie pytanie, wskazał, że sąd nie może podjąć decyzji o utrzymaniu w mocy nieuczciwych warunków, jeżeli tylko w ocenie sądu takie rozwiązanie byłoby obiektywnie bardziej korzystne dla konsumenta. Tu także konsument powinien decydować, co jest dla niego lepsze.

Z kolei  ocena możliwości dalszego trwania umowy, po wyeliminowaniu z niej postanowień niedozwolonych, powinna mieć charakter obiektywny i uwzględnić to, czy dalsze jej obowiązywanie  jest prawnie możliwe, zgodnie z zasadami prawa krajowego.

Damian Nartowski  cieszy się z takiej propozycji odpowiedzi. – W pierwszej kolejności musimy zwrócić uwagę, czy w ogóle wzorzec jest zrozumiały i jednoznaczny (art. 385 § 2 k.c.). Jeżeli nie jest, nie może stanowić podstawy czy to praw, czy obowiązków. Dlatego nie wolno czegoś, co nie obowiązuje, zastępować jakimkolwiek przepisem dyspozytywnym – uważa Nartowski. - Wzorzec czy postanowienie niejednoznaczne, niezrozumiałe to nie tylko coś, co jest skomplikowane. Także terminy nieostre, dające w istocie dowolność drugiej stronie, pozbawione możliwości weryfikacji - obiektywnych, sprawdzalnych kryteriów, a także normy „puste”, niedające się wypełnić treścią. Za takie mogą zostać uznane postanowienia dotyczące indeksacji. Jeżeli wyeliminujemy normy szczególne - przeliczenie po kursie kupna przy wypłacie i po kursie sprzedaży przy spłacie, to również normą „pustą” będzie ogólne postanowienie o indeksacji/denominacji. Skutkiem jest upadek całej umowy, bowiem indeksacja czy denominacja odnosi się do głównych świadczeń stron – tłumaczy Nartowski.

Marcin Szymański dodaje, że  zgadza sie ze stanowiskiem Polski w odpowiedzi na ostatnie pytanie. - Umowa o kredyt indeksowany, taki jak w tej sprawie, może istnieć dalej, po wyeliminowaniu z niej walutowych klauzul waloryzacyjnych, bez żadnych dodatkowych zmian.-  Okoliczność, że tak skonstruowana umowa, jest opracentowana według składki LIBOR, co jest niekorzystne dla banku, nie stanowi żadnej przeszkody w jej obowiązywaniu. Jest to przewdziana w dyrektywie sankcja - mówi Szymański.

Polskie sądy jednak nie mają tak jednoznacznych poglądów, na co w swym wniosku zwróciła uwagę właśnie sędzia Bitner. Według niej,  bez ustawy dotyczącej kredytów frankowych, sądy same nie rozwiążą tego problemu. - Dotyczy to zarówno kredytów denominowanych, indeksowanych, jak i polisolokat. To jest za duża skala, aby sprawy te zostawić indywidualnym rozstrzygnięciom sądowym – dodaje sędzia.

Zdaniem Nartowskiego również sytuacja dojrzała do tego, by interweniował ustawodawca. - Inaczej tego chaosu w orzecznictwie nie da się opanować - uważa Damian Nartowski.

Afera wywołała temat ustawy

Tyle, że nie zanosi się na uchwalenie ustawy. W Sejmie leżą już dwa projekty poselskie oraz dwa prezydenckie w sprawie frankowiczów. Oba prezydenckie zostały złożone 2 sierpnia, tyle że jeden w 2016 roku, a drugi w 2017. wszystkie są dopiero po pierwszym czytaniu. Pierwszy projekt prezydencki ustawy o zasadach zwrotu niektórych należności wynikających z umów kredytu i pożyczki.  Drugi zmienia ustawę z o wsparciu kredytobiorców. I ten drugi prezydencki projekt może być ewentualnie procedowany. Tak m.in. zaproponowała Zofia Szprongr z Biura Analiz Sejmowych. Rząd w lutym przedstawił do niego swoje stanowisko i potem nastała cisza. Teraz jednak znowu zrobiło się o nim głośno przy okazji afery Chrzanowskiego. Był on bowiem tematem nagranej rozmowy pomiędzy byłym już przewodniczącym Komisji Nadzoru Finasnowego, a Leszkiem Czarneckim, w udziałowcem m.in. Geting Banku i Idea Banku.