Ostatnie lata raczej przyzwyczaiły nas do tego, że w legislacji projektodawców nie było za co chwalić. Wręcz przeciwnie, jako dziennikarze na co dzień widzieliśmy pomijanie konsultacji publicznych, zgłaszanie projektów poselskich po to, by ominąć tradycyjną ścieżkę uzgodnień, i słynne "wrzutki" do ustaw, które nie miały nic wspólnego z głównym tematem projektu. Mnie też, przy okazji pisania komentarzy, raczej rzadko zdarza się mówić o tym, co dobre. Ale tym razem, już po kilkumiesięcznej obserwacji działań, muszę przyznać, że na biznesowym "poletku" resort rozwoju oraz cyfryzacji radzą sobie całkiem nieźle, bo w końcu przywrócono taką formę konsultacji projektów, jaka powinna być standardem.

Warto wspomnieć, że Ministerstwo Cyfryzacji ma tutaj dodatkowo utrudnione zadanie - musi bowiem poradzić sobie z wdrożeniem (rekordowo opóźnionej w Polsce) dyrektywy dotyczącej Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej, którą otrzymało "w spadku" po swoich poprzednikach. To również jeden z unijnych aktów prawnych, w przypadku którego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył już na Polskę kary pieniężne. Warto też przypomnieć, że projekt, tak jak zresztą wiele innych, trzeba było w dużym stopniu napisać od nowa. Poprzednia wersja zawierała bowiem takie propozycje, jak tzw. "lex pilot" (projekt zakładał m.in. umieszczanie kanałów telewizji publicznej na pierwszych pięciu miejscach na pilocie) , który wzbudził ogromne kontrowersje nie tylko w branży medialnej.

Uwagi mają znaczenie 

Resort cyfryzacji pracuje też obecnie nad wdrożeniem w Polsce unijnego Aktu o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA). I w tym przypadku widać dwie pozytywne kwestie. Po pierwsze, tworzenie projektu poprzedzono prekonsultacjami, w których każdy mógł zgłosić swoje uwagi (zrobiło to zresztą kilkadziesiąt podmiotów). Po drugie, już po zakończeniu właściwych konsultacji resort zadeklarował konkretne zmiany w sprawach, które wskazano jako problematyczne. Lada moment ma zostać opublikowana nowa wersja projektu. Widać więc, że konsultacje nie są prowadzone jedynie dla dopełnienia formalności, a rzeczywiście przynoszą efekty. Warto też pochwalić ministerstwo za bardzo transparentnie przeprowadzany proces i rzetelnie publikowane raporty i treść zgłoszonych uwag, co również - nawet obecnie - nie jest regułą. 

Czytaj też: Resort cyfryzacji zapowiada doprecyzowanie przepisów wdrażających DSA

Całkiem dobrze radzi sobie w tym zakresie również resort rozwoju, który pracuje obecnie m.in. nad ustawą deregulacyjną, która ma wprowadzić ułatwienia dla przedsiębiorców, i być częścią pakietu zmian. Poprzednia ekipa rządząca wiele razy mówiła o konieczności wprowadzenia uproszczeń dla biznesu (zazwyczaj na specjalnie organizowanych konferencjach prasowych), na zapowiedziach się jednak skończyło. Z realnie prowadzonymi pracami zwlekano tak długo, że przed końcem kadencji projekt nie trafił nawet do Sejmu. Niedługo przed wyborami "wrzucono" nawet nagle kolejny komisyjny projekt, który był nie tylko zupełnie przypadkowy i nieprzemyślany, ale też w wielu miejscach sprzeczny z tym, który procedowano (pisaliśmy o tym m.in. w tekście: Ustawodawca sam pogubił się w zmianach wprowadzanych dla przedsiębiorców). Delikatnie mówiąc, nie był to najlepszy przykład rzetelnej legislacji, zwłaszcza że projekt miał w założeniu uprościć prawo, a nie dodatkowo je komplikować. 

Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć, że przesadą jest chwalenie za coś, co powinno być oczywiste. Ja wychodzę jednak z założenia, że po ostatnich latach dobrze jest móc znów dostrzegać jaśniejsze strony naszej legislacji.